Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 12.02.2022

"Ostrzeżenie Lecha Kaczyńskiego miało proroczy charakter". Publicysta "WSJ": Polska wzywa do silniejszej odpowiedzi

Jeśli Zachód nie posłucha polskich wezwań do stanowczej odpowiedzi wobec Rosji, Kreml może po Ukrainie wybrać następny cel agresji - argumentuje publicysta "Wall Street Journal" Adam O'Neal. Wspomina przy tym przemówienie wygłoszone w 2008 roku w Tbilisi przez ówczesnego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego.

O'Neal pisze, że choć władze w Warszawie bywają postrzegane jako zbyt alarmistyczne wobec Rosji, "Polacy często mieli rację na temat swojego dużego sąsiada".

Przywołuje wystąpienie Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi podczas rosyjskiej inwazji w 2008, w którym mówił: "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę".

"Proroczy charakter jego ostrzeżenia w Tbilisi pozostaje niekwestionowany" - ocenia publicysta.

O'Neal przytacza też opinie polskich urzędników wskazujące, że choć odpowiedź USA na wysuwane przez Rosję żądania w sprawie NATO i Ukrainy była prawidłowa, to postawa niektórych sojuszników - autor wymienia tu przede wszystkim Niemcy - jest "nierówna".

"Zachód powinien posłuchać wezwań Polski do silniejszej odpowiedzi"

Dziennikarz cytuje opinię anonimowego przedstawiciela NATO, według którego eskalacja przeciwko jednemu z państw Sojuszu może nadejść "raczej wcześniej niż później".

"Nawet jeśli wojskowa agresja skierowana jest przeciwko Ukrainie, wciąż możemy zobaczyć cyberataki lub ataki hybrydowe przeciwko sojusznikom NATO, na przykład państwom bałtyckim, jako odwrócenie uwagi lub ostrzeżenie, byśmy nie ingerowali" - powiedział rozmówca "WSJ".

***

Czytaj także:

Przemówienie Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi, 12 sierpnia 2008 roku (na podstawie tekstu prezydent.pl):

Wieczorem podczas wiecu w Tibilisi Prezydent Lech Kaczyński zwrócił się do zebranych na placu:

Szanowni Państwo!

Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy prezydentami pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy.

Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także z północy, ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat.

Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego, niecałe 20 lat temu, imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze. Nie na dwadzieścia, trzydzieści, czy pięćdziesiąt lat!

Wszyscy w tym samym okresie, lub w okresach nieco innych poznaliśmy tę dominację. To nieszczęście dla całej Europy. To łamanie ludzkich charakterów, to narzucanie obcego ustroju, to narzucanie obcego języka. Ale czym się różni sytuacja dzisiaj od tej sprzed wielu lat? Dziś jesteśmy tu razem.

Dziś świat musiał zareagować, nawet jeżeli był tej reakcji niechętny.  I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO.

Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców.

I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem.

I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!

Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, o które miałaby się Europa opierać, mają jakiekolwiek znacznie w praktyce.

Jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu, cała Europa powinna być tutaj. Tu są cztery państwa należące do NATO. Jest Ukraina, wielkie państwo. Jest pan prezydent Sarkozy, w tej chwili przewodniczący Rady Europejskiej, ale powinno tu być ich 27. Wierzymy, że Europa zrozumie i będzie, że zrozumie Wasze prawo do wolności i zrozumie też swoje interesy. Zrozumie, że bez Gruzji Rosja przywróci swoje imperium, a to nie jest w niczyim interesie. Dlatego jesteśmy tutaj".

***

Przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi po rosyjskiej agresji na Gruzję w 2008 roku znalazło się również na wydanym w 2020 r. przez Polskie Radio albumie "Prezydent RP Lech Kaczyński. Świadectwo.

***

PAP/IAR/prezydent.pl/in./