"Żenady w wykonaniu FIFA ciąg dalszy? Na Ukrainie Rosjanie mordują cywili, a w Zurychu postanowili grać na czas i poszukać rozwiązania, żeby nie ukarać Rosjan walkowerem. Jeden z pomysłów to przełożenie meczów barażowych naszej ścieżki B na czerwiec. To jakiś absurd" - czytamy na Twitterze Staszewskiego.
Rosjanie zapowiedzieli w tej sprawie odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). W wydanym w tej sprawie komunikacie tamtejsza federacja podkreśliła, że "całkowicie nie zgadza się z decyzją FIFA i UEFA o zawieszeniu na czas nieokreślony rosyjskich drużyn we wszystkich rozgrywkach międzynarodowych" i nazwała ją "dyskryminującą dla dużej liczby sportowców, trenerów, pracowników klubów lub reprezentacji narodowych, a co ważniejsze, milionów rosyjskich i zagranicznych kibiców". Okazało się jednak, że... żadne pismo do CAS nie wpłynęło.
Podobnie jak mecz Rosja - Polska, w czerwcu miałoby się odbyć również spotkanie Szkocji z Ukrainą oraz Walii z Austrią.
Opieszałość cechowała działania FIFA ws. Rosji od samego początku. Początkowo światowa federacja zezwoliła na starty "Sbornej" na neutralnym terenie, bez kibiców oraz flagi i hymnu rosyjskiego. Ostatecznie, za sprawą nacisków kibiców oraz mediów, wykluczyła Rosjan, ale wszystko wskazuje na to, że to nie koniec haniebnego przedstawienia, którego celem jest pozostawienie "Sbornej" w barażach.
Cała sytuacja może zakończyć się prawdziwym skandalem, gdyż PZPN oficjalnie zapowiedział, że reprezentacja Polski nie zagra z Rosją. Władze polskiego związku wysłały w tej sprawie oficjalne pismo do FIFA i wydaje się, że nie zmienią stanowiska.
"Przełożenie barażowych spotkań Ukrainy to zdecydowanie słuszny pomysł. Ale sugerowanie podobnego rozwiązania dla reprezentacji agresora nie mieści się przyzwoitym ludziom w głowie. Dla Rosji jest jedno rozwiązanie – DYSKWALIFIKACJA. Innych opcji nie powinno być na stole" - napisał w mediach społecznościowych Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystki.
Czytaj także:
bg