Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Filip Ciszewski 26.03.2022

Pomóżmy francuskim koncernom dokonać właściwego wyboru. Felieton Miłosza Manasterskiego

Znad Sekwany jest bliżej do Moskwy niż do Waszyngtonu. To już nie tylko geografia – ostatnie tygodnie pokazują słabnące więzi Paryża i wspólnoty euroatlantyckiej.

Postawa Francji jako sojusznika w NATO i partnera w Unii Europejskiej budzi w ostatnich dniach niepokój. Szczególnie tych, którzy postrzegali Berlin i Paryż jako silnik integracji europejskiej i liderów w promowaniu coraz bardziej lewicowo definiowanych praw człowieka. Taki obraz przekazywali nam przez lata politycy liberalni oraz powiązane z nimi media. My Polacy mieliśmy się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć od demokracji francuskiej i niemieckiej. Niemiecka jakość i francuska elegancja to pojęcia klucze, które ukształtowały całe pokolenia. Ich przedstawiciele dzisiaj przeżywają szok poznawczy, jeśli już do nich dotarło, co naprawdę dzieje się w dwóch największych krajach UE.

Uczniowie przerośli mistrzów

Tymczasem w chwili próby, to "ułomne, młode demokracje" jak nieraz określano Polskę i inne państwa postkomunistyczne, okazują się mieć kręgosłup moralny, którego brakuje ich "nauczycielom". Hamowanie sankcji, handel bronią z Rosją pomimo embarga i rządowe zachęty, by francuskie koncerny nie opuszczały rynku rosyjskiego, to objawy egocentrycznego myślenia dominującego nad Sekwaną od dawna. Nie powinno to zaskakiwać nikogo, kto realia francuskie zna nie tylko z "Gazety Wyborczej", "Newsweeka" czy TVN.

Czy jednak 24 lutego 2022 roku nie powinien stać się datą graniczną interesów i interesików z Federacją Rosyjską? Jak pogodzić deklaratywne pielęgnowanie wartości europejskich i pouczanie innych krajów z intensywną współpracą z barbarzyńskim agresorem?

Pytam o to Juliusza Bolka, Przewodniczącego Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu: – Zachęcanie francuskich władz, aby rodzime przedsiębiorstwa pozostały na rosyjskim rynku dowodzi, że relacje biznesowe pomiędzy Republika Francuską i Federacją Rosyjską są ważniejsze od relacji wewnątrz NATO i Unii Europejskiej. Może zwiastuje to Frexit? – zastanawia się Juliusz Bolek. – Utrzymanie biznesowych relacji między Francją i Rosją, może wynikać z modelu biznesowego, albo chciejstwa, by zająć pozycję po konkurencji, która się teraz wycofała. Tak czy inaczej to dowód, że francuskie władze cenią więcej relacje biznesowe z Rosją, niż życie Ukraińców – mówi Juliusz Bolek z Instytutu Biznesu.

Wielu obserwatorów liczy na odnowę Unii Europejskiej i NATO w wyniku agresji Rosji na Ukrainę. Ten optymizm ma swoje podstawy, ale pesymiści również bez trudu znajdą argumenty, że kryzys w strukturach UE może się pogłębić. Jedność krajów europejskich ma swoje ograniczenia – co z satysfakcją dostrzegają na Kremlu. Pęknięcie między wschodem a zachodem UE jest bardzo wyraźne. Czy może się okazać, że w przypadku, kiedy Paryż będzie musiał wybierać pomiędzy interesami w Rosji a przynależnością do wspólnoty europejskiej nakładającej kolejne sankcje, postanowi UE opuścić, jak zapowiada Juliusz Bolek?

Francja dołączyła do NATO dziesięć lat po wejściu do niego Polski

Pewną przesłanką w tym kierunku może być historia, która poddaje w wątpliwość bezwzględną lojalność Republiki Francuskiej wobec wspólnoty demokratycznej. Francja nie jest i nie była filarem Sojuszu Północnoatlantyckiego, choć formalnie należy do grona jego założycieli w 1949 r. Sztab generalny NATO przez pierwsze lata miał siedzibę w Paryżu. Zapewne byłby tam nadal, gdyby nie to, że 1966 roku Francja opuściła Sojusz, skupiając się na rozwoju własnych zdolności obronnych w oparciu o posiadany arsenał nuklearny. Gest opuszczenia NATO został bardzo dobrze przyjęty na Kremlu i otworzył nowe możliwości współpracy gospodarczej Francji z państwami Układu Warszawskiego, w tym z Polską. Do końca zimnej wojny Francja stała z boku i wyciągała profity z takiej sytuacji. Powrót do struktur NATO Paryża odbył się dopiero po 43 latach przerwy, w 2009 roku. Można więc powiedzieć, że Francja dołączyła do NATO o 10 lat później niż Polska!

W przededniu wyborów prezydenckich obecność Francji w NATO jest nadal przedmiotem dyskusji. Prawicowy kandydat Eric Zemmour w swoim programie obiecuje Francuzom opuszczenie szeregów paktu. Nad Sekwaną jest zresztą więcej polityków, którzy uważają, że decyzja o powrocie do NATO była błędna. Paryż ma poczucie własnej mocarstwowości a członkostwo w NATO traktuje jak podporządkowanie Stanom Zjednoczonym. Realnie jednak siła militarna i gospodarcza Francji nie upoważnia jej do podjęcia bezpośredniej próby rywalizacji z USA. Dlatego jako sposób na swoje wzmocnienie postrzegane są nad Sekwaną alianse z Moskwą. Ponieważ podobnie myślą w Berlinie (który również chciałby już podziękować Amerykanom za opiekę) polityka całej Unii Europejskiej doprowadziła do zbudowania na granicy UE i NATO autorytarnej i zmilitaryzowanej, agresywnej Rosji.

Rosja chwali francuską "niezależność"

Postawa Francji wobec wojny została "doceniona" przez szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, który niedawno komplementował prezydenta Emmanuela Marcona: – Europa jest w stanie zaakceptować każdą formę światowego porządku, którą wymyślą Stany Zjednoczone. Emmanuel Macron wciąż przypomina o potrzebie strategicznej autonomii Unii Europejskiej. Inne kraje poddały się Stanom Zjednoczonym – powiedział kilka dni temu Ławrow. Zapewne to wnioski które Rosjanie wyciągają z wielogodzinnych rozmów telefonicznych jakie odbywają niemal codziennie Macron i Putin.

W kategoriach ekonomicznych rynek rosyjski to 140 milionów, przy zaledwie 44 milionach obywateli Ukrainy. Czy argumentem może być jednak bojkot francuskich firm na innych rynkach europejskich? – Być może przychody z rynku rosyjskiego są dla francuskich przedsiębiorców cenniejsze lub bardziej wartościowe niż z innych państw – mówi Juliusz Bolek, Przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu. – Należy też pamiętać, że trzy wiodące sieci handlowe w Rosji to Auchan, Decathlon i Leroy Merlin. Wszystkie należą do jednego właściciela. Z jednej strony więc jedna osoba może być prorosyjska i stąd taka postawa aż trzech sieci. Z drugiej strony straty mogą być coraz większe. Niedawno witryny internetowe tych sieci padły na skutek działań hakerów. Można się spodziewać eskalacji tych działań – mówi Juliusz Bolek z Instytutu Biznesu.

Ryzyko prowadzenia interesów w Federacji Rosyjskiej rzeczywiście jest coraz większe. Stąd być może wahania koncernu Renault – który to wznawia, to zawiesza znów produkcję w Rosji. Warto pomóc francuskim koncernom, które mają ciągle wątpliwości. Mocny sygnał wysłało tutaj Polskie Radio decydując się na zerwanie współpracy z Leroy Merlin. Jeśli w ślad za publicznym nadawcą wszyscy Polacy podziękują za współpracę francuskim koncernom, może łatwiej trafią do nich argumenty etyczne.

Miłosz Manasterski