- Raków Częstochowa i Lech Poznań zmierzą się w finale Pucharu Polski
- Początek meczu na Stadionie Narodowym w poniedziałek o 16:00
- Najwięcej triumfów w historii ma Legia Warszawa, najwięcej goli w meczach finałowych - Włodzimierz Lubański
- Decydujące batalie to niezapomniane spotkania, ale też skandale, o których wolelibyśmy zapomnieć
- W tym roku finał Pucharu Polski nie ma wyraźnego faworyta, a obaj uczestnicy prowadzą też w lidze
Ćwierć wieku bez Pucharu Polski
Decydującej batalii o Puchar Polski daleko oczywiście do renomy, jaką ma np. angielski FA Cup. Te najstarsze piłkarskie rozgrywki na świecie zainaugurowano w sezonie 1871/1872. U nas bardzo długo wystarczała liga.
W 1925 roku PZPN podjął próbę wprowadzenia urozmaicenia w postaci rywalizacji pucharowej. Pierwszym triumfatorem została Wisła Kraków, pokonując w finale Spartę Lwów. Nowa formuła nie spotkała się jednak z zainteresowaniem kibiców, a zwłaszcza klubów. Puchar Polski na ćwierć wieku zniknął z kart historii po rozegraniu zaledwie jednej edycji.
Do pomysłu powrócono już po II Wojnie Światowej. W 1951 roku zorganizowany na wzór sowiecki turniej wygrał Ruch Chorzów. Wiąże się z tym bardzo nietypowa historia – Chorzowianie zostali decyzją krajowej federacji nagrodzeni tytułem mistrza Polski, a zwycięska w lidze Wisła Kraków musiała obejść się smakiem. To jedyny taki przypadek w dziejach polskiej piłki.
Krakowianie złożyli protest, choć dopiero po upadku komuny. PZPN utrzymał jednak postanowienie swoich poprzedników w mocy, argumentując, że regulamin był znany jeszcze przed startem rozgrywek.
Domena Legii
W lidze przez lata rządziły zespoły ze Śląska – 14 tytułów Górnika Zabrze i tyle samo Ruchu Chorzów jeszcze do niedawna było krajowym rekordem. Puchar Polski stał się zaś domeną Legii Warszawa. „Wojskowi” zdobywali go aż 19-krotnie, w finale grali 24 razy, a raz na ten etap doszły nawet ich rezerwy.
Siłą rzeczy to z Legią wiąże się najwięcej niezapomnianych meczów finałowych. Za te stojące na najwyższym poziomie uznaje się rok 1989 i Legia – Jagiellonia 5:2 oraz 1972 – Górnik – Legia 5:2. W tym drugim przypadku do przerwy prowadzili jeszcze piłkarze ze stolicy. Były to jednak zupełnie inne czasy naszego futbolu. Wystarczy wspomnieć, że dwa lata wcześniej w tym samym sezonie Zabrzanie grali w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, a Legia w półfinale Pucharu Mistrzów.
Mniej chwalebną kartą z udziałem „Wojskowych” jest rok 1980. Na boisku nie było wówczas dyskusji kto jest lepszy – CWKS rozbił Lecha Poznań 5:0. Dramat rozegrał się jednak na ulicach Częstochowy, będącej gospodarzem decydującej gry. Doszło tam do regularnej bitwy między kibicami obu zespołów, byli ranni, a nawet ofiary śmiertelne.
„Fryzjer” kupił Puchar Polski dla Amici
A skoro już jesteśmy przy Legii i wydarzeniach o nieco pozasportowym wydźwięku. W 2004 roku finał Pucharu Polski rozgrywano systemem mecz i rewanż. W pierwszym w Poznaniu Lech wygrał 2:0. Legii na nic się zdało skromne zwycięstwo u siebie. W szatniach stadionu przy Łazienkowskiej piłkarze „Kolejorza” rozpoczęli świętowanie. Śpiewali niecenzuralne piosenki dotyczące Warszawian, a w tym wokalnym popisie wziął udział Paweł Kaczorowski. Pech chciał, że wkrótce trafił on do Legii, gdzie kibice zgotowali mu prawdziwie piekło. „Chórzysto nigdy nie będziesz Legionistą” – to hasło reprezentant Polski zapamięta na całe życie. Pod presją fanów ugiął się nawet klub szybko pozbywając się kłopotliwego zawodnika.
Ta historia brzmi jednak jak anegdota przy finale Pucharu Polski z 1998 roku. Pisaliśmy o nim szerzej w kontekście afery „Fryzjera” i i związków z nim selekcjonera reprezentacji Polski – Czesława Michniewicza.
Lata 90-te to w polskiej piłce szalony czas. Meczami handlowali wszyscy, lub niemal wszyscy, a nadzór nad tym procederem trzymał Ryszard F., zwany właśnie "Fryzjerem". Zanim na dobre się rozkręcił był związany z Amicą – klubem z Wronek, w którym to mieście wcześniej pracował w zakładzie karnym. Jego zespół w 1998 roku dotarł do finałowej batalii, gdzie miał się zmierzyć z II-ligowym Aluminium Konin. Amica, jako grająca szczebel wyżej była faworytem. Jednak to Koninianie od początku dominowali na boisku. Na to nie mógł się zgodzić „Fryzjer”.
„Coś długą przerwę zarządził sędzia” – ironizowali komentatorzy Canal+, gdy zaczynała się druga połowa. W rzeczywistości w przerwie trwały targi z sędziami, a wygrana klubu z Wronek miała go ostatecznie kosztować 150 tys. złotych. Co ciekawe z pozaboiskowych rozstrzygnięć niezadowoleni byli sami piłkarze Amici, którzy chcieli wygrać uczciwie. Nie mieli jednak wiele do powiedzenia, takie to były czasy.
00:22 Kamiński.mp3 Pomocnik Jakub Kamiński, który po sezonie opuści Lecha i zasili VFB Wolfsburg ma nadzieję na efektowne pożegnanie i zwycięstwo w rozgrywkach o Puchar Polski (IAR)
Finał bez faworyta
Rok temu w Pucharze Polski triumfował Raków Częstochowa. Dziś będzie miał zatem okazję obronić trofeum. Dla Częstochowian to zaledwie trzeci finał tych rozgrywek – po raz pierwszy znaleźli się w nim w latach 60-tych ulegając po dogrywce Wiśle Kraków. Jeśli zwyciężą nadal daleko im będzie do osiągnięcia Górnika Zabrze, który w latach 1968-1972 dokonał tego pięć razy z rzędu.
Najlepszym strzelcem w historii finałów jest Włodzimierz Lubański z dziewięcioma trafieniami zdobytymi właśnie w tych latach. Na drugim miejscu inna zabrzańska legenda – Ernest Pohl, który strzelił w finałowych meczach o Puchar Polski sześć goli.
Stawką tegorocznego finału wyjątkowo nie będzie miejsce w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Zarówno Lech Poznań, jak i Raków Częstochowa zapewniły to sobie dobrą postawą w lidze. Tam na trzy kolejki przed końcem mają tyle samo punktów, zajmując dwie czołowe pozycje. To sprawia, że ciężko o wskazanie faworyta w dzisiejszym meczu. Bukmacherzy dość odważnie stawiają jednak na Lecha, ale zdecydowanie bardziej podzielone są zdania kibiców.
00:20 Petrasek.mp3 Obrońca Rakowa Czech Tomáš Petrášek rok temu w Lublinie z trybun oglądał zwycięstwo kolegów nad Arką Gdynia 2:1 (IAR)
Sędzia meczu finałowego będzie Szymon Marciniak.
Czytaj także:
MK