Po porażce "Bawarczyków" z Mainz (1:3) piłkarze udali się na Ibizę. Gdy informacja o wyjeździe ujrzała światło dzienne, w niemieckim środowisku piłkarskim zawrzało.
- To absolutnie nieakceptowalne. Gdyby wygrali mecz z Mainz nie byłoby problemów, ale po porażce z takim rywalem imprezowy wypad na Ibizę kłuje w oczy. Gdyby wygrali, powiedziałbym im: "Zostańcie na Ibizie trzy dni" - grzmiał wtedy Lothar Matthaeus, były legendarny zawodnik zespołu z Monachium.
Dyrektor sportowy klubu Hasan Salihamidżić próbował załagodzić sytuację.
- Piłkarze poinformowali nas o planach grupowego wyjazdu na trzy dni na Ibizę. Zaakceptowaliśmy to, jako element budowy team-spirit - stwierdził.
Zdaniem "Bild" tylko czterech zawodników (Thomas Mueller, Kingsley Coman, Dayot Upamecano i Bouna Sarr) nie wzięło udziału w "integracji".
Nagelsmann niechętnie komentował wypad na Ibizę, ale w końcu poruszył tę kwestię na konferencji prasowej przed niedzielnym meczem u siebie ze Stuttgartem.
- Piłkarze są pełnoletni i wystarczająco dorośli, a ja nie jestem ich ojcem ani nauczycielem. Jeśli zdecydowali o tym jako grupa, jest to ich decyzja. Zawodnicy mogą wykorzystać wolne dni według własnego uznania - przyznał 34-letni szkoleniowiec.
Podkreślił także, że jego podopieczni nie odpuszczają sezonu - do końca pozostały jeszcze dwie kolejki - po tym, jak pojawiły się zarzuty o "przejście obok meczu" z Mainz.
Czytaj także:
JK