Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Natalia Wierzbicka 16.07.2022

Przyszłość należy do wojska. Felieton Miłosza Manasterskiego

Tylko silna polska armia może zapewnić bezpieczeństwo naszej części Europy i stabilny rozwój gospodarczy naszego kraju. Dlatego wydatki na uzbrojenie i wyposażenie naszej armii nie tylko zapewnią nam pokój, ale także gospodarczo zwrócą się w dwójnasób - pisze w swoim felietonie Miłosz Manasterski.

Wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował Informacyjną Agencję Radiową, że została uzgodniona umowa na zakup 116 używanych czołgów Abrams od armii Stanów Zjednoczonych. Mają być to czołgi nieco starszej wersji, od zamówionych w kwietniu 250 czołgów Abrams w wersji SEPv3.

To informacja, która uspokaja tych, którzy oczekiwali na wyrównanie potencjału obronnego Polski po przekazaniu około 250 zmodernizowanych czołgów T-72 ukraińskim siłom zbrojnym. Eksperci podkreślają, że choć nie znamy jeszcze szczegółów umowy, to i tak starsze Abramsy będą czołgami bezpieczniejszymi i bardziej użytecznymi niż T-72, które z kolei są bezcenne dla dobrze znających je Ukraińców.

Przekazanie ćwierci tysiąca czołgów wersji T-72 było nie tylko bardzo ważnym ruchem wzmacniającym zdolności obronne Ukrainy, ale także kolejnym ważnym testem dla Niemiec. Nasi sąsiedzi deklarowali, że sami nie będą przekazywać uzbrojenia Ukrainie, ale pomogą uzupełnić zasoby tym krajom NATO, które swoją broń przekażą do Kijowa. Polska powiedziała "sprawdzam". Umowa na zakup dodatkowych, starszych wersji Abramsów ostatecznie zamyka sprawę rozmów z Niemcami o przekazaniu Leopardów. Rząd w Berlinie po raz kolejny zmarnował okazję do tego, by udowodnić swoją lojalność wobec NATO i zacząć naprawiać relacje ze swoimi partnerami z Europy Środkowej.

Choć znamy szumne zapowiedzi kanclerza Olafa Scholza dotyczące wzmocnienia Bundeswery, realnie jedyne, czego możemy oczekiwać od naszego zachodniego sąsiada, to to, że nas nie zaatakuje… W przeszłości Polska potrafiła skutecznie bronić się przed zagrożeniem ze wschodu, jeśli nie musiała prowadzić wojny na dwóch frontach. Na tyle powinniśmy móc liczyć, a w pozostałych kwestiach najważniejsze jest przede wszystkim budowanie własnych zdolności obronnych.

Nie dogonimy Niemiec szybko, jeśli chodzi o gospodarkę, nawet jeśli będzie nam szło tak dobrze, jak w ostatnich latach. Celem realnym jest osiągnięcie w obecnej dekadzie 1 biliona dolarów PKB (wynik za rok 2021 to 660 mld, jeśli sprawdzą się prognozy wzrostu KE na ten rok, będziemy mieli blisko 700 mld PKB w 2022 r.). Ale Niemcy dzisiaj mają PKB wielkości 4 bilionów USD. To zapewnia im polityczną siłę zdolną do sterowania europejskimi sprawami. RFN nie ma jednak dzisiaj zaufania USA ani krajów Europy Środkowo-Wschodniej i pogrąża się w kryzysie energetycznym, choć sama chciała być hubem gazowym dla UE. W tej roli Berlin może zastąpić Warszawa.

My także możemy stać się czymś jeszcze ważniejszym - państwem gwarantującym bezpieczeństwo Europie w ramach silnego partnerstwa z Waszyngtonem i Londynem (i najlepiej także Kijowem) w oparciu o własną znaczącą siłę militarną. Ta zaś w połączeniu z dynamiczną gospodarką będzie magnesem dla inwestycji zagranicznych w ramach efektu kuli śnieżnej (im więcej przedsiębiorstw z jednego państwa pojawia się w danym kraju, tym łatwiej jest dołączyć do nich kolejnym).

W przeciwnym razie, jeśli Polska będzie militarnie słaba, nie tylko może sprowokować agresję Federacji Rosyjskiej, ale wcześniej utracić zainteresowanie globalnego biznesu i spowodować odpływ inwestycji z całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Rozwój tego obszaru ma dla nas strategiczne znaczenie ze względu na przewidywane korzyści z tworzonej infrastruktury energetycznej, logistycznej i komunikacyjnej, w tym rozbudowy portów bałtyckich i budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rozwój naszych sąsiadów korzystających z transferów towarów i energii przez i z Polski jest dla nas dzisiaj tak samo ważny, jak własny. Jeśli jednak widmo wojny z Federacją Rosyjską będzie wisiało choćby nad państwami bałtyckimi czy Mołdawią, nasze zdolności rozwojowe zostaną mocno wyhamowane.

Antoni Macierewicz 1200-min (1).JPG
Antoni Macierewicz: musimy jak najszybciej uruchomić amerykańską bazę antyrakietową

Dlatego nowe zakupy Ministerstwa Obrony Narodowej z zainteresowaniem są obserwowane przez naszych sąsiadów, europejski i światowy biznes, ale także zwykłych obywateli Rzeczypospolitej pełnych troski o swoją Ojczyznę. Wyposażenie w najnowocześniejszy sprzęt i zwiększenie jej liczebności może wprowadzić polskie wojsko do grona tuzina najpotężniejszych armii świata (dzisiaj w Global Fire Index zajmuje 24. miejsce). Jednak o tym zadecyduje konsekwencja polityków i wyborców, którzy procesu wzmacniania Wojska Polskiego nie mogą przerwać ani opóźnić. W perspektywie nadchodzących wyborów warto zauważyć, że na polskiej scenie politycznej taką gwarancję dalszego wzmacniania sił zbrojnych (a przez to i naszej gospodarki) daje jedynie Prawo i Sprawiedliwość. Przekonywał o tym prezes partii Jarosław Kaczyński podczas swojego spotkania z wyborcami w Płocku: "Myśmy sprawy bezpieczeństwa, organizacji bezpieczeństwa w Europie i na świecie, sprawy NATO, traktowali bardzo poważnie. Wywiązywaliśmy się z naszych zobowiązań wobec NATO, chodziło o te 2 proc. PKB na zbrojenia, wzywaliśmy innych do tego, żeby się wywiązywali, a dziś idziemy na tej drodze dużo dalej - 3 proc., ale tak naprawdę to plan jest jeszcze znacznie ambitniejszy i, nie ma co ukrywać, trudny dla społeczeństwa, bo 5 proc.".

Jednakże Polsce prócz doskonałej, nowoczesnej broni są potrzebni także świetnie wyszkoleni żołnierze o wysokim morale. To zaś wymaga od nas wszystkich krzewienia postaw patriotycznych i proobronnych. Jak przypominał podczas niedawnego Sudeckiego Forum Inicjatyw w Głuszycy gen. brygady dr Robert Jędrychowski, zastępca Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej: "Ojczyznę należy kochać nie dlatego, że jesteśmy z niej zadowoleni, że spełnia nasze oczekiwania i potrzeby, ale trzeba kochać bezwarunkowo, po prosto dlatego, że jest nasza".

Tymczasem po 1989 r. na porządku dziennym było kwestionowanie idei narodu, państwa, patriotyzmu i obronności, demontowany był solidaryzm społeczny, rozpowszechniane zaś były opinie opisujące "ten kraj" jako niemal najgorsze miejsce na świecie, o które nie warto się troszczyć, a tym bardziej o nie walczyć. - W Polsce przez cały czas po 1989 roku prowadzono politykę zmierzającą do tego, żeby zamienić nas w naród pacyfistów, ludzi niezdolnych do walki, albo mówiąc najprostszym językiem, w naród tchórzliwy […] Musimy być narodem zwartym, uzbrojonym i odważnym. Jeśli takim nie będziemy, to spotkają nas nieszczęścia. Jeśli takim będziemy, to pomożemy sobie i innym i zdołamy uzyskać ten cel, by Polska była taka, jaka powinna być [...] państwem, które szybko dogania innych, tych na zachód od naszych granic - mówił w Płocku Jarosław Kaczyński.

Choć w naszej pamięci mocno wryte są bolesne doświadczenia rozbiorów i obu wojen światowych, warto jednak dostrzec w historii Polski długie okresy, kiedy nasza ojczyzna była krajem dostatnim i znaczącym. Zawsze jednak na podstawie siły polskiego oręża. Jeśli więc szukamy dla siebie, naszych dzieci i wnuków gwarancji dobrej przyszłości, nie możemy jej oczekiwać od Brukseli, Berlina, Paryża, a nawet Waszyngtonu. Gwarancja dobrej przyszłości Polski jest w rękach silnego polskiego wojska.

Miłosz Manasterski