Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Agnieszka Kamińska 31.01.2011

Unia ukarze białoruski reżim? 150 oficjeli nie wjedzie do Europy

Unia Europejska ma wznowić sankcje wizowe wobec Białorusi. Na liście osób, które będą miały zakaz wjazdu na teren Wspólnoty znajduje się ponad 150 przedstawicieli reżimu w Mińsku
Zatrzymania podczas demonstracji przed budynkiem KGB w MińskuZatrzymania podczas demonstracji przed budynkiem KGB w Mińskufot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH

To reakcja na prześladowania opozycji i sfałszowanie grudniowych wyborów prezydenckich. Decyzję w tej sprawie podejmą ministrowie spraw zagranicznych 27 krajów na spotkaniu w Brukseli.

Listę otwiera prezydent Aleksander Łukaszenka. Są na niej czołowi ministrowie białoruskiego rządu, szefostwo służb specjalnych, prokuratorzy, przewodniczący centralnej komisji wyborczej, a także kilkudziesięciu regionalnych. Na liście są też dwaj synowie białoruskiego prezydenta. Zakaz wjazdu obejmuje na pewno kraje Unii Europejskiej, ale bliskie państwa partnerskie takie jak Bałkany Zachodnie, Turcja, czy Norwegia jeśli zechcą, też mogą przyłączyć się do sankcji wizowych. Nie ma natomiast na razie mowy o sankcjach gospodarczych, choć chce tego kilka krajów, do najsurowszych kar namawiają też niektórzy europosłowie.

- Możemy iść dalej i wstrzymać strumień pieniędzy dla Białorusi, bo to co dzieje się tam jest zaprzeczeniem europejskich standardów - mówi w rozmowie z Polskim Radiem europoseł Elmar Brok, były szef komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego.

Mówi się więc o możliwości zablokowania pieniędzy z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, czy Banku Odbudowy i Rozwoju, a także o ograniczeniu wymiany handlowej z Białorusią. Jednak przeciwnicy sankcji gospodarczych argumentują, że zamiast w reżim, uderzą one w białoruskie społeczeństwo.

Sankcje wizowe czy gospodarcze

Były wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego Janusz Onyszkiewicz uważa, że wprowadzenie tak zwanej czarnej listy to dobry i dotkliwy dla reżimu krok dyplomatyczny. Onyszkiewicz dodaje, że sankcje powinny przyjąć również kraje aspirujące do Unii Europejskiej. - Na przykład takie jak Turcja, żeby osoby odpowiedzialne za represje nie mogły pojechać tam na wakacje - podkreśla Onyszkiewicz.

Natomiast Marek Bućko z Fundacji Wolność i Demokracja, dokumentującej represje białoruskich władz, podkreśla, że sankcje wizowe to za mało. - Jeżeli chcemy przełomu na Białorusi, to tylko pełne embargo handlowe Unii mogłoby coś zmienić - powiedział ekspert Polskiemu Radiu. Jak dodał, wątpi jednak, że Bruksela zdecyduje się na takie rozwiązanie.

Sankcje wizowe wprowadziła także Polska. Według nieoficjalnych informacji, na czarnej liście Warszawy jest między innymi prezydent Aleksander Łukaszenka. Nie ma natomiast szefa białoruskiego MSZ Siarhieja Martynawa, gdyż - według źródła IAR w MSZ - Polska chce mieć instrument do prowadzenia dialogu.

agkm