Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 03.02.2011

Rząd Egiptu zaprasza islamistyczne Bractwo Muzułmańskie

Wiceprezydent Egiptu Omar Suleiman oświadczył, że ta fundamentalistyczna organizacja zaproszona została na spotkanie z rządem.
Protestujący gromadzą kamienieProtestujący gromadzą kamieniefot. PAP/EPA/FELIPE TRUEBA

Mówił też, że ingerencja z zewnątrz w sprawy Egiptu jest niedopuszczalna oraz wykluczył natychmiastową dymisję prezydenta.

- Skontaktowałem się z nimi, zaprosiłem ich, ale jeszcze się wahają - powiedział w przemówieniu, którego fragmenty nadała państwowa telewizja. - W ich interesie leży przystąpienie do dialogu narodowego, w przeciwnym razie zaprzepaściliby wielką okazję.

Bractwo Muzułmańskie jest uważane za najlepiej zorganizowany egipski ruch opozycyjny. W antyprezydenckich protestach na placu Tahrir w Kairze biorą udział jego członkowie, ale sama fundamentalistyczna organizacja - formalnie zdelegalizowana, lecz tolerowana i ciesząca się dużym poparciem społecznym - nie wysuwa się na pierwszą linię.

Wcześniej tego dnia z Kairu informowano, że ugrupowania opozycyjne zaprosił na rozmowy premier Ahmed Mohammed Szafik, ale że ofertę odrzuciło zarówno Bractwo Muzułmańskie, jak i Mohamed ElBaradei, były szef Międzynarodowej Organizacji Energii Atomowej, laureat pokojowego Nobla.

Ofertę rozmów zaakceptowała początkowo liberalna partia Wafd, ale wkrótce się z tego wycofała, zarzucając rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej Mubaraka wspieranie aktów przemocy w Kairze.

Sulejman: nie zgadzamy się na ingerencję z zewnątrz

Sulejman mówił też, że Egipt nie zgodzi się, by z zewnątrz ingerowano w jego sprawy wewnętrzne. Agencja Reutera wskazuje, że była to reakcja na płynące z USA i innych krajów wezwania do szybkich zmian politycznych w Egipcie.

- Ingerowanie w nasze sprawy wewnętrzne jest dziwne, nie do przyjęcia i nie pozwolimy na to - oświadczył Suleiman. Powiedział też, że "żądania, by prezydent (Hosni Mubarak) ustąpił są wezwaniem do chaosu" i dodał: - Nie ma żadnego państwa bez głowy.

Mubarak zapowiedział, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję prezydencką, ale do wyborów zamierza pozostać na urzędzie. Opozycja domaga się, by ustąpił natychmiast.

Sulejman sprzeciwił się też postulowanemu przez opozycje rozwiązaniu parlamentu. Argumentował, że parlament jest niezbędny, żeby znowelizować konstytucję.

Wiceprezydent powiedział też, że w ciągu ostatnich dziewięciu dni sektor turystyczny w Egipcie stracił "co najmniej miliard dolarów" i że od czasu, gdy zaczęły się zamieszki około miliona turystów zagranicznych opuściło ten kraj.

agkm