Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 09.02.2011

Procesy trwały 5 minut, a więźniowie nie mieli gdzie spać

Obrońcy praw człowieka zbadali,w jakich warunkach odbywały się procesy zatrzymanych po demonstracji w wieczór wyborczy.
Kolejka przed więzieniem: rodziny chcą przekazać aresztowanym potrzebne im rzeczyKolejka przed więzieniem: rodziny chcą przekazać aresztowanym potrzebne im rzeczyfot. PAP/EPA

Częste stosowanie przemocy podczas zatrzymań przez milicję oraz masowe naruszenia proceduralne podczas procesów sądowych - tak obrońcy praw człowieka oceniają sposób, w jaki na Białorusi traktowano osoby zatrzymane 19 grudnia po demonstracji opozycji.

Obrońcy praw człowieka z komitetu tworzonego przez organizacje z kilkunastu krajów mówili o tym w środę w Mińsku, przedstawiając wnioski z ankiet, jakie zebrali od ponad 200 byłych zatrzymanych.

- Z przekonaniem twierdzimy, że najostrzej i najbardziej masowo przedstawiciele władz stosowali przemoc i bezwzględność podczas zatrzymań. Przemoc stosowano wobec co czwartego zatrzymanego, przy czym towarzyszyło jej obrażanie i upokarzanie zatrzymanych - głosi analiza ankiet. Później w komisariatach i w sądach aktów przemocy odnotowano mniej, "za to raptownie zwiększyła się liczba przypadków upokarzającego i bezwzględnego traktowania".

700-750 osób w aresztach

Według obrońców praw człowieka w aresztach po 19 grudnia znalazło się 700-750 osób. Około 260 z nich wypełniło ankiety z pytaniami o okoliczności zatrzymania, skazania i aresztu. Przeanalizowano 205 ankiet. Prezentujący ich wyniki rosyjski obrońca praw człowieka Igor Sażyn powiedział PAP, że "ta próba jest wystarczająco poważna, by dać mniej więcej pełny obraz tendencji, jakie zawarte były w tych wydarzeniach".

Z ankiet wynika, że ludzie spędzali w milicyjnych autach od 2 do 5 godzin. Przez ten czas nie wypuszczano ich do toalet i nie dawano dostępu do wody. Potem, gdy trafili na komisariaty, wielu spędzało co najmniej dwie godziny stojąc twarzą do ściany z podniesionymi rękami. Zdarzało się, że ludzie byli bici za próbę zmiany pozycji.

Proces trwa 5 minut, miejsc nie było

W trakcie rozpraw sądowych - mówił Sażyn - dochodziło do "szeregu naruszeń proceduralnych", które miały masowy charakter. Procesy trwały od 10 do 15 minut, a niekiedy - pięć minut. Obrońcy praw człowieka wskazują na przypadki niedopuszczania na rozprawy wynajętych adwokatów, świadków obrony, bliskich osób zatrzymanych.

Z ankiet wynika, że w trzech aresztach, dokąd trafiali skazani na areszt administracyjny, były problemy związane z przepełnieniem tych miejsc - niekiedy brakowało miejsc do spania czy pościeli. Większość respondentów mówiła, że mogła pić tylko wodę z kranu, a także - że masowo odmawiano posiłków z powodu ich odpychającego wyglądu i smaku. Były problemy z dostępem światła, wentylacją, warunkami higieny, przekazywaniem paczek (ginęła z nich część rzeczy, a niekiedy całe paczki).

- Władze Białorusi (...) nie zdołały zapewnić przestrzegania praw i swobód obywateli państwa w trakcie przerywania demonstracji (...), procesu sądowego i przetrzymywania w miejscach pozbawienia wolności - wnioskują obrońcy praw człowieka. Grupa pod nazwą Międzynarodowa Misja Obserwacyjna Komitetu Kontroli Międzynarodowej utworzona została przez kilkanaście organizacji m.in. z Rosji, Ukrainy i Litwy; w jej skład wchodzi również polska Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

agkm