Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Radosław Różycki 24.02.2011

Posłowie obejrzeli filmy ze Smoleńska. "To inny obraz katastrofy"

Operator Telewizji Polskiej Sławomir Wiśniewski, który jako jeden z pierwszych był w Smoleńsku na miejscu tragedii 10 kwietnia, przedstawił posłom podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej materiały jakie wówczas nagrał.
Posłowie obejrzeli filmy ze Smoleńska. To inny obraz katastrofywikipedia

Wiśniewski powiedział, że był na miejscu katastrofy około godziny 8.49. Wtedy, według niego, interwencję podjęła straż pożarna. Jak mówił, wówczas pojawiły się pierwsze karetki. Dodał, że na miejscu katastrofy było wtedy kilka osób.
Zapewnił posłów, że jego materiały nie zostały zmontowane.

Wiśniewski najpierw przedstawił kilkuminutowy film nakręcony tuż po katastrofie samolotu Tu-154, który jest dostępny w internecie, jest też znany z telewizji. Wyjaśnił, że w tle nie słychać strzałów, tylko trzask płonącego drzewa. Podkreślił, że w późniejszej fazie filmu słychać też sygnały alarmowe straży pożarnej i karetek pogotowia. Dodał, że zastanowiło go dlaczego na miejscu katastrofy było tak cicho. - Nawet ptaki nie ćwierkały, nic się nie pali - zauważył.

- Widać, że Rosjanom za bardzo się nie spieszyło - odpowiedział, pytany o sprawność działania straży pożarnej i pogotowia na miejscu katastrofy.
Operator TVP powiedział też, że nakręcił najprawdopodobniej "część techniczną samolotu" i dlatego nie są na filmie widoczne np. osobiste rzeczy ofiar katastrofy. Mówił, że na miejscu katastrofy zobaczył teren prawdopodobnie przeorany skrzydłem, "które było pionowo w dół". Powiedział też, że w dniu katastrofy była gęsta mgła. - Sugestie, że ktoś ją sztucznie stworzył, według mnie, są mało prawdopodobne - ocenił.

Bezcenne zdjęcia i informacje

Zdaniem Antoniego Macierewicza opowieść Sławomira Wiśniewskiego pokazuje inny obraz katastrofy i inny obraz jej relacjonowania.

Według szefa zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy rządowego samolotu Tu-154 w Smoleńsku bezcenne są zwłaszcza zdjęcia pokazujące kształt miejsca katastrofy i kształt resztek samolotu.

- Na terenie blisko 200-300 metrów miękkiej gleby nie ma ani jednego dołu, leja ani bruzdy po tym wypadku - powiedział poseł PiS. Robi to jego zdaniem takie wrażenie jakby części samolotu spadły "nie wiadomo skąd".

Poseł zwrócił też uwagę, na inny moment filmu. - Zdjęcie czarnych skrzynek o godzinie 10.51, tych samych czarnych skrzynek, które zostały odnalezione dopiero o godzinie 16.

Według Macierewicza z materiałów Wiśniewskiego wynika też, że rosyjskie służby pojawiły się na miejscu katastrofy o cztery minuty wcześniej niż ustaliła to komisja rosyjska.

Dyplomata w beżowym płaszczu

Wiśniewski mówił też posłom o okolicznościach zatrzymania go przez rosyjskie służby 10 kwietnia. Podkreślił, że rosyjskim funkcjonariuszom towarzyszył polski dyplomata. - Rozmowa była dość krótka. Przedstawiłem się kim jestem, powiedziałem, że jestem dziennikarzem, mam akredytację. Zapytali się polskiego dyplomatę, czy wie kim jestem. Powiedział: nie znam tego człowieka, proszę go aresztować, zabrać mu i zniszczyć sprzęt - relacjonował.

Pracownik TVP podkreślił, że polski dyplomata nie przedstawił się. Opisał go jako człowieka po pięćdziesiątce, z krótkimi szpakowatymi włosami, średniej budowy ciała, w beżowym płaszczu. Dodał, że nie wie czy to był Tomasz Turowski odpowiedzialny za organizację wizyty w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Poinformował też, że nie zeznawał jako świadek w rosyjskiej prokuraturze; nie był też proszony przez polską komisję (badającą przyczyny katastrofy), której przewodniczy szef MSWiA Jerzy Miller o złożenie wyjaśnień.

Wiśniewski zaprezentował też film z kamery zamontowanej 10 kwietnia w oknie hotelowym przedstawiający podchodzenie do lądowania o godzinie 8.38 rosyjskiego samolotu Ił-76.

Rano w radiu Zet Wiśniewski odniósł się do zapowiedzi w mediach szefa biura zespołu Bartłomieja Misiewicza, że ma na posiedzeniu zespołu zaprezentować nowe, dotychczas nieznane materiały z miejsca katastrofy. - Odnoszę wrażenie, że ktoś namieszał, prawdopodobnie pan Bartłomiej Misiewicz, który nie wiem skąd wpadł na genialny pomysł, by powiedzieć, że ja mam jakiś dotąd niepublikowany, nie wiadomo skąd zebrany materiał. Powiedziałem, że mam materiały, które wezmę do Sejmu, jako element wsparcia pamięci niż sensacji - powiedział Wiśniewski w radiu ZET.

- W rozmowie z dziennikarzem zrelacjonowałem moją rozmowę telefoniczną z panem Wiśniewskim. Poinformował mnie, że zaprezentuje na posiedzeniu zespołu trzy filmy. Jeden 7-minutowy, który obiegł cały świat, jeden - cytuję - ogólnikowy godzinny, i jeden z miejsca katastrofy, który nie był znany opinii publicznej - wyjaśnił w rozmowie z PAP Misiewicz.

- Nie było zamieszania. Filmy zaprezentowane podczas posiedzenia zespołu nie były zmontowane, zostały przedstawione w całości. W jednym z pokazanych fragmentów było widoczne zatrzymanie operatora o godz. 8.56, co nie pojawia się w dostępnych, na przykład w internecie nagraniach. Wiśniewski zaprezentował też nagranie z hotelowego okna, które wcześniej także nie było szerzej prezentowane - dodał.

rr,kk