Wskazują na to wyniki sondaży, przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi. Władzę przejmie rywalka Fianna Fail, partia Fine Geal, ale nie będzie miała absolutnej większości. Sondaże wskazują, że zdobyła ona 36.1 procent głosów, a jej tradycyjny sojusznik, Partia Pracy, 20.5 procent.
Fianna Fail uzyskała najgorszy wynik w historii - 15.1 procent głosów. Sinn Fein zdobyła 10.1 procent głosów, a Partia Zielonych 2.7 procent. Oficjalne wyniki wyborów mają być znane w niedzielę.
Głównym motywem kampanii wyborczej, a zarazem powodem rozpisania tych wyborów, był kryzys budżetowy, z którego uratowała Irlandię Unia Europejska.
Wybory w małej Irlandii na ogół nie budzą zainteresowania w świecie, ale tym razem rozgrywają się w cieniu góry długów na skalę ponadnarodową - 85-ciumiliardów euro, bo tyle wynosi pomoc Unii Europejskiej. Opozycyjna Fine Gael ma już wygraną w kieszeni, pozostaje tylko pytanie, czy uzyska większość bezwzględną w parlamencie, czy będzie musiała szukać sojusznika. Lider FineGael, Enda Kenny nie ujawnia swoich preferencji, ale wszyscy wskazują na drugą partię opozycji - irlandzkich Labourzystów.
Obojętne, czy Fine Gael obejmie rządy sama, czy w sojuszu, jej pierwszym zadaniem będzie przygotować się do szczytu finansowego Unii w marcu, na którym - wraz z innymi powalonymi finansowo krajami - będzie zabiegać o obniżenie odsetek od pakietu pomocy, obecnie sięgających niemal 6% i grożących krajowi długotrwałą zapaścią, spadkiem PKB, stopy życiowej i nową falą emigracji.
rr