Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 16.05.2011

"Nasze zaświnione morze" - Szwedzi oskarżają Polaków o degradację Bałtyku

Tony gnojówki spływają do morza z polskich, białoruskich i rosyjskich gospodarstw - twierdzą autorzy dokumentu wyemitowanego przez szwedzką telewizję publiczną.
Nasze zaświnione morze - Szwedzi oskarżają Polaków o degradację BałtykuSM14/CC/Wikipedia
Posłuchaj
  • - Uznaliśmy, że trzeba zwrócić uwagę na rolnictwo - mówi współautorka reportażu "Nasze zaświnione morze" Ulrika Bjoerksten
  • - Mamy historyczny dług wobec morza - uważa szwedzki dziennikarz Folke Ryden.
Czytaj także

Wymarłe dno, kwitnące sinice, pustoszejące wybrzeże - tak obecnie wygląda morze Bałtyckie. Zdaniem szwedzkich dziennikarzy winę za taki stan rzeczy ponoszą między innymi polscy rolnicy, którzy dopuszczają się zaniedbań powodujących ekologiczną degradację Bałtyku.

Nie tylko fabryki


Dokument "Nasze zaświnione morze", w którym ukazany był problem, w niedzielę wieczorem wyemitowała szwedzka telewizja publiczna.

Ulrika Bjoerksten, współautorka reportażu zwróciła uwagę, że większość ludzi upatruje przyczyn zanieczyszczenia morza w przemysłowych i komunalnych ściekach. To jednak niejedyne źródło.

- Uznaliśmy, że trzeba zwrócić uwagę na rolnictwo. To jest problem, który dużo trudniej zgłębić. Dlatego objechaliśmy kraje wokół Bałtyku - mówi.

Podczas podróży dziennikarze odkryli, że do morza trafiają tony polskiego, rosyjskiego i białoruskiego obornika, a to powoduje tworzenie się w nim niebezpiecznych sinic i glonów.

Szwecja ma dług

Drugi autor reportażu Folke Ryden podkreśla, że Polska jest obecnie w okresie przekształcania swojego rolnictwa. Dzieje się to bez względu na ekologię. Dziennikarz przypomina jednak, że przez lata także Szwecja nie była bez winy.

- Mamy historyczny dług wobec morza. Nasze wybrzeże jest najdłuższe na Bałtyku i przez lata wpuszczaliśmy do wody wiele nieczystości. Dzisiaj w Szwecji istnieje świadomość ekologiczna, także wśród rolników. Daje to efekty, ale morze potrzebuje czasu, by ozdrowieć.

Autorzy reportażu mają nadzieję, ze będzie on dzwonkiem alarmowym. W tej chwili zagrożony kompletną degradacją jest bowiem między innymi archipelag sztokholmski, gdzie tysiące Szwedów mają swoje letnie domki.