Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Radosław Różycki 18.05.2011

Poseł znany z wypowiedzi o lesbijkach chce być ostatni na liście wyborczej

Zdaniem posła Roberta Węgrzyna, nieumieszczenie go na listach wyborczych Platformy Obwatelskiej to za wysoka kara. Niezadowoleni z kształtu list wyborczych parlamentarzyści Platformy zapowiadają odwołania do Zarządu Krajowego partii.
Platforma ObywatelskaPlatforma Obywatelskafot Witold Rozbicki/REPORTER

Poseł Węgrzyn apeluje chociażby o ostatnie miejsce na liście. Roberta Węgrzyna wyrzucono z PO za żart o lesbijkach. W jednym z programów TVN 24 Węgrzyn ozdobił swój wywód na temat homoseksualistów słowami: "z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami – to chętnie bym popatrzył". Poseł przyznaje, że żart był głupi, ale kara jest niewspółmierna do przewinienia. Robert Węgrzyn dodaje, że płaci cenę za tak zwaną poprawność polityczną. Jak zaznacza, "wdepnął na grząski i niebezpieczny politycznie grunt". Poseł uważa, że temat mniejszości seksualnych to obszar, w którym cokolwiek się powie, będzie to kontrowersyjne. Robert Węgrzyn zapowiada, że będzie czekał na ostateczną decyzję zarządu krajowego co do jego miejsca w partii.

Układanie list wyborczych w Platformie Obywatelskiej odbywa się nie bez kontrowersji i sporów. W większości regionów listy są już zatwierdzone. Niezadowoleni z ich kształtu parlamentarzyści Platformy zapowiadają odwołania do Zarządu Krajowego partii. Zamierzają to zrobić między innymi Joanna Mucha, Łukasz Gibała, Maciej Orzechowski czy rzecznik klubu parlamentarnego Krzysztof Tyszkiewicz. Dyskusja nad kształtem list wyborczych jest naturalna - mówi szef wielkopolskiej PO Rafał Grupiński. Poseł, który jest też członkiem Zarządu PO, podkreśla, że trzeba to będzie jeszcze przedysktutować.

"Decydujący głos należy do szefa partii"

- Po to podejmujemy decyzje co do składu list tak wcześnie, żeby móc to ocenić i ewentualnie dokonać korekt, gdyby okazały się one konieczne - wyjaśnia Rafał Grupiński. Dodaje, że decydujący głos należy do szefa partii, premiera Donalda Tuska. Na krakowskiej liście do Sejmu nie ma obecnego szefa MON Bogdana Klicha. Dostał propozycję startu w wyborach do Senatu, do której - jak sam mówi - odnosi się z szacunkiem. Nie odpowiada jednak na pytania, czy ta propozycja mu się podoba.

- Traktuje to jako wyraz zaufania i dziękuję za to bardzo - mówi minister. Na listach do Sejmu nie ma też pełnomocnik rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn. Elżbieta Radziszewska od lat kandydowała do Sejmu z pierwszego miejsca w Piotrkowie Trybunalskim. Posłanka ma nadzieję na pomyślą dla niej decyzję Zarządu Krajowego PO. Przypomniała, że pracuje w Sejmie już od 14 lat. Dodała, że w jej okręgu uzgodniono kształt listy z jej nazwiskiem na czele. - Władze regionalne miały inną propozycję, więc teraz rozstrzyganie to Zarząd Krajowy - mówi Elżbieta Radziszewska. Odwołaniami niezadowolonych z kształtu list wyborczych Zarząd Krajowy PO zajmie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.

rr