Latem 2009 r. piosenkarka w wywiadzie dla "Dziennika" stwierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła".
Obraziła z premedytacją?
Zawiadomienie do prokuratury równolegle złożyli senator PiS Stanisław Kogut i przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak. Twierdzą oni, że Doda z premedytacją obraziła uczucia religijne "wielu milionów osób", bo porównała twórców Biblii do narkomanów i alkoholików.
- Menedżerka Dody autoryzowała wywiad. Pobił on rekord klikalności w Dziennik.pl - zeznała dziennikarka, która go przeprowadzała.
"Napruty" - pozytywnie nastawiony
Z odczytanych przez sąd wyjaśnień ze śledztwa wynika, że w prokuraturze Doda nie przyznawała się do zarzutu. Mówiła, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić, bo "jest pokojowo nastawiona do ludzi". Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", a "zioła z pewnością były lecznicze, bo wtedy aspiryny nie było".
W śledztwie powołano trzech biegłych - językoznawcę i dwóch biblioznawców (świecki i duchowny). Biegli uznali, iż Doda częściowo znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej. Obrońca Doroty Rabczewskiej złożył wniosek o umorzenie sprawy ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. W sierpniu ubiegłego roku sąd odrzucił jednak wniosek.
Kolejna rozprawa w lipcu
- Nie można mówić, że czyn oskarżonej ma znikomą szkodliwość społeczną. Choć pokrzywdzonych w sprawie ustalono dwóch, to pani Rabczewska jest osobą publiczną, której postawa i styl bycia może stanowić wzór do naśladowania - uznał sąd.
Podczas poniedziałkowej rozprawy proces odroczono jednak do 27 lipca, gdy Doda ma składać wyjaśnienia, a zeznawać mają biegli.
Według sądu należy też sprawdzić, czy istnieje konflikt między Rabczewską a Nowakiem, który w sprawie jest oskarżycielem posiłkowym. Wcześniej inicjował także śledztwo o obrazę uczuć religijnych przeciw ówczesnemu partnerowi piosenkarki, muzykowi Nergalowi.
IAR, PAP, wit