Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Katarzyna Karaś 25.05.2011

Roszczenia właściciela kutra odwlekają powrót Fryderyka Chopina do Polski

Polski żaglowiec nie może opuścić kornwalijskiego Falmouth ponieważ właściciel kutra, który go odholował do portu, chce od armatora 300 tys. dolarów za pomoc.
Żaglowiec Fryderyk ChopinŻaglowiec "Fryderyk Chopin"źr.wikipedia

Właściciel kutra Nova Spiro chce wynagrodzenia z tytułu straconego czasu, zużytego paliwa, zaangażowania załogi itd.

O jego wysokości przesądzi to, czy akcja ratunkowa zostanie przez sąd uznana za ratowanie życia, czy ratowanie mienia. Wynagrodzenie określi sąd.

- Analiza 30 podobnych spraw i sądowe precedensy wskazują, iż holowniki otrzymywały tylko część żądanej sumy. To normalne, że żąda się wiele, a dostaje znacznie mniej - twierdzi nowy kapitan żaglowca Andrzej Mendrygał.

Załoga polskiego żaglowca nie zna terminu posiedzenia.

Drugą bolączką załogi Chopina jest zatrzymanie przez stocznię A&P pięciu rei w charakterze gwarancji zapłaty ostatniej raty za remont (koszty napraw pokrył ubezpieczyciel - PZU).

Według kapitana Mendrygała, armator wstrzymuje zapłatę do czasu powieszenia rei, ale najprawdopodobniej ureguluje należność dopiero z chwilą, gdy statek będzie miał prawo wyjścia z portu.

- Stocznia może założyć reje w jeden dzień. Wówczas w następnych 2-3 dniach załadowalibyśmy co potrzeba i możemy wypłynąć. Statek jest technicznie sprawny i posiada ważne dokumenty. Na pokładzie jest siedmioosobowa załoga, to wymagane minimum - mówi kapitan.

W październiku 2010 roku, podczas sztormowej pogody, polski żaglowiec stracił oba maszty w odległości 160 km na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly u wybrzeży Kornwalii.

PAP,kk