- Nie można sobie wyobrazić przyszłości Libii, w której Kadafi pozostaje u władzy; on musi odejść - podkreślił brytyjski premier David Cameron. Wyjaśnił, że obecnie są brane pod uwagę różne opcje wywarcia na libijskiego dyktatora większej presji i skłonienia go do ustąpienia, choć nie podał szczegółów.
Później Barack Obama zabrał głos mówiąc, że celem operacji NATO trwającej w Libii jest "uwolnienie Libijczyków od 40-letniej tyranii, tak by mogli sami zdecydować o swej przyszłości". Od razu zaznaczył jednak, że są granice eskalacji tego konfliktu, których Stany Zjednoczone nie przekroczą i taką granicą jest wysłanie sił lądowych. - Musimy być świadomi ograniczeń tkwiących w sile oręża. Naszym celem jest ochrona ludności cywilnej - tłumaczył. Do tego dodał, że Zachód nie powinien narzucać z zewnątrz zmian politycznych w świecie arabskim i musi to być autentyczna, naturalna zmiana wynikająca z ruchów oddolnych.
Obaj szefowie wezwali też do ustąpienia Alego Abdullaha Saleha, prezydenta Jemenu i potępili Baszara al-Assada, prezydenta Syrii.
Brytyjski premier przedstawił trzypunktowy plan walki z terroryzmem po śmierci Osamy bin Ladena. Najważniejsza jest według niego współpraca z Pakistanem i dążenie do politycznego uregulowania wojny w Afganistanie między innymi poprzez uwzględnienie w procesie politycznym talibów skłonnych uznać konstytucyjny porządek.
Drugim punktem według Davida Camerona jest uregulowanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, który radykalizuje muzułmanów. Trzecim zaś popieranie procesów demokratycznych przemian na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.
sg