Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Gabriela Skonieczna 28.05.2011

Wzrost bezpieczeństwa Polski to dwie amerykańskie dywizje, a nie kilku ludzi

Roman Polko: "Mówienie o tym, że amerykańska obecność wzmocni nasze bezpieczeństwo miało by sens, gdyby w Polsce stacjonowały dwie dywizje, a nie kiedy będzie kilka osób, które będą miały tu bazę paliw".
Wzrost bezpieczeństwa Polski to dwie amerykańskie dywizje, a nie kilku ludzifot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Posłuchaj
  • Bogdan Klich - już za dwa lata pojawią się w Polsce amerykańscy żołnierze
  • Bogdan Klich - wizyta potwierdziła naszą bardzo bliską współpracę
  • gen. Waldemar Skrzypczak - czekam na efekty deklaracji
  • gen. Roman Polko - doceńmy sukcesy, tam gdzie je mamy
  • gen. Roman Polko - Bezpieczeństwo Polski nie wzrośnie dzięki kilku osobom
Czytaj także

Szef MON Bogdan Klich powiedział, że już za dwa lata pojawią się w Polsce amerykańscy żołnierze, mimo że porozumienie polsko-amerykańskie nie zostało jeszcze podpisane.

- Od roku 2013 będą u nas zarówno piloci jak i obsługa naziemna samolotów F-16 i Herculesów. Kilka razy w ciągu roku. Natomiast na stałe będzie w Polsce pododdział, który będzie obsługiwał rotacyjne pobyty sił amerykańskich - poinformował minister.

Podkreślił, że wizyta Baracka Obamy była ważnym wydarzeniem, podkreślającym znaczenie Polski w regionie i otwierająca nowe formy współpracy.

Sukces jest, sukcesu nie ma

Według byłego dowódcy Wojsk Lądowych generała Waldemara Skrzypczaka, podczas wizyty prezydenta USA w Polsce nie padły konkrety, a tylko deklaracje.

- Zobaczymy po efektach, czyli po podpisaniu jakiejkolwiek umowy. Do tej pory każda wizyta amerykańskiego prezydenta kończyła się deklaracjami i każdy rząd ogłaszał to jako sukces. Po jakimś czasie okazywało się, że sukcesu nie ma. Generalnie oczekiwaniem społeczeństwa nie jest F-16, a zniesienie wiz - podkreślił generał.

Waldemar Skrzypczak dodał również, że nawet jeśli w niedalekiej przyszłości pojawi się lotnictwo USA w Polsce, to nie będzie to miało większego znaczenia operacyjnego dla naszej armii.

- To nie chodzi o umieszczenie na stałe jakichkolwiek wojsk, a o rotacyjną obecność F-16, co ma raczej znaczenie szkoleniowe. Jest tylko symbol, że Amerykanie coś dali do Polski - podsumował były dowódca Wojsk Lądowych.

/

Sceptycznie do deklaracji współpracy amerykańsko-polskiej odnosi się też generał Roman Polko.

- Te deklaracje, które padają są bez pokrycia. Myślę, że dużo poważniej byłoby powiedzieć, że sukcesem jest, że udalo się zaprosić także prezydentów innych państw, że Polska w regionie okazała się liderem - podkreślił były szef GROM.

Zdaniem generała Polko mówienie o strategicznej obecności Amerykanów w Polsce obecnie jest śmieszne.

- Stacjonowanie niewielkiego oddziału? Możemy sobie wykopać piaskownicę, wstawić amerykańską flagę i wmówić sobie, że mamy jakąś sojuszniczą obecność i partnerstwo. To nie jest poważne traktowanie. Mówienie, o bezpieczeństwie i o tym, że amerykańska obecność wzmocni nasze bezpieczeństwo miało by sens wtedy, gdyby w Polsce stacjonowały dwie dywizje, a nie wtedy kiedy będzie kilka osób, które będą miały tu bazę paliw czy punkt przerzutowy - ocenił Roman Polko.

Co naprawdę obiecali Amerykanie?

Deklaracja Obamy o rozmieszczeniu w przyszłości amerykańskiego pododdziału lotniczego dotyczy rotacyjnej obecności w naszym kraju myśliwców F-16. Do obsługi tych samolotów przewidziano też żołnierzy z personelu naziemnego.

Amerykanie - jak zadeklarował prezydent USA - będą też kontynuować budowę w naszym kraju części systemu obrony przeciwrakietowej opartej na rakietach SM3. Ten system miałby zacząć działać w 2018 roku.

gs