Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Szymon Gebert 30.05.2011

Francja też zaczyna demonstrować. Wszystko przez broszurę?

Ruch 15M hiszpańskich "oburzonych" rozlewa się po Francji - pisze dziś tamtejsza prasa. Według mediów jednym z katalizatorów demonstracji jest broszura "Czas oburzenia" Francuza Stephane'a Hessela.
Okupowany przez oburzonych plac Puerta del Sol w MadrycieOkupowany przez "oburzonych" plac Puerta del Sol w MadrycieFot. PAP/EPA/Pablo Talamanca

Francuska prasa podkreśla w poniedziałek, że ruch hiszpańskich "Los Indignados" ("Oburzeni"), którzy od kilkunastu dni zajmują plac Puerta del Sol w Madrycie w proteście przeciwko bezrobociu i zepsuciu klasy politycznej, wyszedł już poza granice Hiszpanii.
W niedzielę na paryskim placu Bastylii zebrało się około tysiąca osób, w większości młodych, aby zademonstrować swoje poparcie dla madryckiego protestu. Niektórzy z nich rozbili pod paryską operą namioty.

"Paryżu, obudź się!". "Teraz czas na prawdziwą demokrację!", "Oburzajcie się!" - to niektóre slogany na transparentach w stolicy Francji. - Musimy pójść za przykładem Hiszpanów, potępiać zepsucie społeczne, tak jak oni to robią od kilku tygodni - powiedział jeden z protestujących działaczy, Yannick Comenge, cytowany przez dziennik "Le Parisien". Zwroty te pochodzą żywcem z broszury "Czas oburzenia", która nawołuje do tego, aby młodzi ludzie nie patrzyli biernie na błędy zastanej rzeczywistości.

Stephan Hessel nawołuje do protestowania i wymuszania zmian w kwestiach takich jak ekologia, konflikt bliskowschodni, kryzys socjalny i pogłębiające się różnice między bogatymi a biednymi. Jego broszura wydana początkowo w nakładzie 4 tysięcy sprzedała się już w ponad 3,5 mln egzemplarzy w całej Europie i przetłumaczono ją na 30 języków, w tym polski.

Według relacji mediów, tuż przed zmierzchem w niedzielę interweniowała policja, demontując namioty na placu i zmuszając manifestantów do opuszczenia okupowanych przez nich schodów Opery Bastille. Według agencji AFP, w stosunku do protestujących policja użyła gazu łzawiącego.

Także w niedzielę dużo mniejsze, liczące wiele dziesiątków ludzi, manifestacje wsparcia dla Hiszpanów odbyły się w innych francuskich miastach, m.in. w Lyonie i Bajonnie. Media podkreślają, że podobnie jak w Madrycie, ruch francuskich "oburzonych" nie jest kierowany odgórnie przez organizacje, ale rośnie dzięki "skrzykiwaniu się" ludzi w internecie, zwłaszcza na Facebooku.

Jak pisze dziennik "Le Monde", w ruchu "Los Indignados" w Hiszpanii biorą udział ludzie o bardzo różnych poglądach politycznych. Tym, co ich łączy jest protest przeciw ogromnemu bezrobociu, zwłaszcza wśród ludzi młodych, ale nade wszystko oburzenie zachowaniem klasy politycznej, którą uznają za skorumpowaną i daleką od problemów życia codziennego. Według gazety, główny slogan młodych Hiszpanów skierowany do wszystkich polityków: "Nie reprezentujecie nas!" może dotrzeć do wielu ludzi w innych krajach Europy, jak to się stało już we Francji.

sg