Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Michał Chodurski 05.06.2011

Ranny prezydent Jemenu przeszedł operację w Arabii Saudyjskiej

Przewieziony do szpitala wojskowego w Rijadzie prezydent Jemenu Ali Abd Allah Salah przeszedł pomyślnie operację usunięcia odłamków drewna z klatki piersiowej.
Prezydent Jemenu, fot. archPrezydent Jemenu, fot. archfot. PAP/EPA, arch.

Poinformowali o tym przedstawiciele saudyjskiej służby zdrowia i jemeński dyplomata.

Zastrzegli oni sobie anonimowość, gdyż nie mieli zgody na ujawnienie tej informacji.
Według nich, obrażenia prezydenta spowodowała rebeliancka rakieta, która w piątek w czasie świątecznych modłów uderzyła w meczet pałacu prezydenckiego w Sanie. Salaha raniły odłamki drewnianej kazalnicy.

Jak oświadczył zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel saudyjskiej służby zdrowia, Salah przybył do Arabii Saudyjskiej w niedzielę około godz. 1 w nocy i od razu został zabrany do szpitala. Stan prezydenta Saudyjczyk określił jako "niedobry", nie podając żadnych dalszych szczegółów.

Plemienny sojusznik prezydenta, szejk Mohammed Nagi al-Szajef powiedział agencji Associated Press, że spotkał się z Salahem w sobotę wieczorem na terenie jemeńskiego ministerstwa obrony. "Doznał poparzeń, ale nie były one poważne. Miał oparzenia obu rąk, twarzy i głowy" - dodał al-Szajef. Według niego, w momencie uderzenia rakiety w meczecie było około 200 ludzi.

Chaos w Jemenie groźny dla międzynarodowego bezpieczeństwa

Coraz więcej jest obaw, że stojący na krawędzi finansowego bankructwa Jemen, gdzie obecnie przebywa wielu bojowników Al-Kaidy, może popaść w zupełny chaos, zagrażając nie tylko bogatemu w ropę okolicznemu regionowi, lecz także bezpieczeństwu globalnemu.

Demonstrując radość z uważanego przez nich za upadek dyktatora wyjazdu Salaha młodzi ludzie tańczyli i śpiewali w niedzielę na placu w centrum Sany, ale z innych dzielnic stolicy wciąż dobiegały odgłosy wystrzałów.

W ciągu ubiegłych dwóch tygodni w starciach sił rządowych z członkami kierowanego przez Sadeka al-Ahmara klanu Haszed zginęło ponad 200 ludzi, co czyni te walki najbardziej krwawymi od stycznia, kiedy rozpoczęła się antyprezydencka rewolta.
Na razie nie wiadomo, jaki układ władzy wytworzy się po wyjeździe Salaha. Najstarszy syn prezydenta Ahmed dowodzi elitarną Gwardią Republikańską, a trzej z jego bratanków kontrolują agencje bezpieczeństwa i wywiadu. Salah utracił jednak poparcie wpływowego generała Alego Mohsena, który stanął po stronie demonstrantów i nazwał prezydenta "szaleńcem".

Pełniący obecnie obowiązki głowy państwa wiceprezydent Abd Rabu Mansur Hadi, uważany przez analityków za osobistość bez większego znaczenia politycznego, spotkał się z dowódcami wojskowymi, w tym z synami i bratankami Salaha, a także z ambasadorem USA.

Piątkowy atak na pałac prezydencki spowodował śmierć siedmiu osób i stanowił wstrząs dla całego rządu. Poza Salahem, na leczenie do Arabii Saudyjskiej udali się także ranieni premier, dwóch wicepremierów i przewodniczący obu izb parlamentu.

Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague przyznał w niedzielę, że obawia się rozpadu Jemenu i politycznego chaosu w tym państwie, co byłoby groźne dla międzynarodowego bezpieczeństwa.

"Kolejne brytyjskie rządy działały na rzecz ustabilizowania Jemenu i mimo niepowodzeń nadal będą działać w tym samym kierunku. Jemen może stać się większym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa" - zauważył szef MSZ w rozmowie z BBC.

mch