Tak mówił w Brukseli minister obrony Bogdan Klich. Moskwa od kilku miesięcy stawia warunki współpracy z NATO dotyczące obrony przeciwrakietowej. Chce odpowiadać za ochronę państw bałtyckich i części Polski.
Szef resortu obrony nie pozostawia złudzeń. - My sobie nie wyobrażamy podziału strefy odpowiedzialności w Europie, gdzie Rosja kontrolowałaby pewną część Europy, a NATO inną. Nie wyobrażają sobie tego żadne kraje członkowskie NATO, żeby jakiś kawałek terytorium był kontrolowany przez system obrony przeciwrakietowej, za który byłaby odpowiedzialna Federacja Rosyjska - podkreślił minister obrony.
Bogdan Klich dodał, że to podważałoby sensowność istnienia Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen po spotkaniu w Bruskseli odrzucił wszystkie żądania Rosji, w tym także te dotyczące gwarancji na piśmie, że system przeciwrakietowy nie będzie jej zagrażał. - Najlepszą gwarancją jaką można mieć to zaangażowanie w otwartą i bliską współpracę w sprawie tarczy antyrakietowej. Chcę podkreślić, że NATO-wski system obrony przeciwrakietowej nie jest w żaden sposób wymierzony w Rosję. Nie uważamy, by Rosja była zagrożeniem dla NATOwskich krajów, także kraje Sojuszu nie są zagrożeniem dla Rosji - podkreślił sekretarz generalny.
Anders Fogh Rasmussen apelował do Moskwy o współpracę. - W interesie Rosji leży zaangażowanie się w pozytywną współpracę z NATO i skoncentrowanie na prawdziwych wyzwaniach dotyczących bezpieczeństwa, a nie na duchach z przeszłości, których już nie ma - podkreślił szef Sojuszu.
Sekretarz generalny NATO mówił niedawno, że możliwa jest co najwyżej współpraca z Rosją w sprawie obrony przeciwrakietowej i współdziałanie dwóch systemów - rosyjskiego i NATO-wskiego. Nie ma natomiast mowy o ich połączeniu w jeden projekt, czego domaga się Rosja, która chce mieć wpływ na decyzję o uruchamianiu systemu i o rozlokowaniu jego elementów w krajach członkowskich Sojuszu.
rr, to