Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sylwia Mróz 19.06.2011

Protest oburzonych: to nie kryzys, to oszustwo

W Hiszpanii, Francji, Portugalii i Irlandii odbyły się protesty ruchu "oburzonych".
Protest oburzonych: to nie kryzys, to oszustwo(fot. PAP/EPA/VICTOR LERENA)

Dziesiątki tysięcy Hiszpanów protestowało na ulicach Madrytu przeciw bezrobociu. Mieszkańcy hiszpańskiej stolicy wzięli udział w ulicznych protestach przeciw bezrobociu. Marsze rozpoczęły się jednocześnie o godz. 6 rano w sześciu miejscach miasta. W południe policja szacowała liczbę uczestników na ok. 35-45 tys. Demonstracje przebiegły spokojnie.

- Mam szczęście, bo mam pracę, ale wielu nie ma na to żadnych szans. A politycy chcą jeszcze większych cięć. To nie jest nasza wina, to jest wina systemu - mówi 26-letni Juanjo Montiel, jeden z czterech niewidomych protestujących w Madrycie, który pracuje w firmie informatycznej za około tysiąca euro miesięcznie.

Protestujący nazywają samych siebie "indignados", czyli "oburzeni". Powodem tego jest największego od 14 lat bezrobocie, które przekroczyło już 20 procent. Wśród ludzi młodych, poniżej 25 lat bezrobocie wynosi aż 45 procent .Banki w Hiszpanii mają odcięte linie kredytowe, ceny rosną, nastąpiło załamanie inwestycji. Walcząc z deficytem finansów publicznych socjalistyczny rząd premiera José Zapatero przez ostatnie dwa lata skupiał się na zahamowaniu wzrostu płac, wydłużeniu wieku emerytalnego, ograniczeniu zasiłków socjalnych i podniesieniu podatków.

Protestujący chcą być wysłuchani przez rząd i bankierów i sprzeciwiają się niedawno przyjętemu przez kraje Unii paktowi na rzecz euro. - Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że wspólnie możemy zmienić wiele rzeczy - komentuje uczestnik marszu. Podobne manifestacje odbędą się w 60 hiszpańskich miastach. Wiece popierające protesty zostały zorganizowane m.in. w Portugalii, Irlandii i Francji.

(fot.
(fot. PAP/EPA/VICTOR LERENA)



Oburzeni we Francji

Około 450 "oburzonych" przemaszerowało przez Paryż, domagając się "prawdziwej demokracji" oraz wyrażając solidarność z ludźmi w Grecji i Portugalii, którzy znajdują się w obliczu "dyktatu" długu i gospodarki rynkowej. Protestowali studenci, ale także robotnicy i garstka emerytów, Francuzów oraz Hiszpanów i Portugalczyków, nieśli transparenty z napisami "Oburzcie się" i "Przyłączcie się do nas".

"Władza dla ludu, to nie nasz dług" - głosiły hasła na innych transparentach. Skandowano: "To nie imigrantów i nielegalnych trzeba się pozbyć, tylko kapitalizmu", "Paryżu, powstań!" i "Precz z Sarko(zym)!".

- Manifestujemy przeciwko dominacji rządów i finansjery nad jednostkami i potępiamy skandaliczne warunki życia, niepewność zatrudnienia i bezrobocie, cięcia budżetowe w opiece zdrowotnej i rasizm. Chcemy, by obywateli świata usłyszano, nie tylko tych, którzy mają dowody tożsamości - mówiła jedna z protestujących studentek.

Na placu Bastylii "oburzeni" zatrzymali się na minutę w milczeniu, by "oddać hołd uciskanym w Europie" i aby przypomnieć, że 11 czerwca, po kilku dniach okupacji placu, zostali zmuszeni przez policję do rozejścia się.

Wczesnym popołudniem "oburzeni" doszli pod ratusz, gdzie urządzili piknik i około godziny 15 rozpoczęli "zgromadzenie generalne", otoczeni przez siły porządkowe.

Rozpoczęty 19 maja na placu Bastylii francuski ruch "oburzonych", wtórujący żądaniom spontanicznego "ruchu 15 maja" z Puerta del Sol w Madrycie, chce być "narodowy", "ponadpokoleniowy" i mówi, że odrzuca "demokrację przedstawicielską" oraz "gospodarkę, która nie zapewnia już ludziom utrzymania".

sm