Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Katarzyna Karaś 04.07.2011

Nie chcą posyłać sześciolatków do szkoły

Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców złożyło w Sejmie obywatelski projekt ustawy, która znosi obowiązek szkolny dla 6-latków i przedszkolny dla 5-latków. Pod projektem podpisało się 300 tys. osób.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnesxc.hu/public domain

Sześciolatki mają obowiązkowo pójść do szkoły od przyszłego roku, a już od września tego roku obowiązkowe wychowanie przedszkolne obejmie wszystkie 5-latki.

Według inicjatorki akcji Karoliny Elbanowskiej szkoły nie są przygotowane do przyjęcia 6-latków, bo od początku na reformę było za mało pieniędzy.

- Teraz przed nami ogromna batalia, żeby przekonać polityków, że naprawdę nie warto oszczędzać na dzieciach - mówi założycielka inicjatywy "Ratuj Maluchy".

"Politycy nie mogą zignorować tego protestu"

Stowarzyszenie wspiera opozycja. PO i PSL nie chcą cofać reformy.

Elbanowska powiedziała, że dzwonił już w sprawie poparcia projektu prezes PJN Paweł Kowal. Jej zdaniem nie jest możliwe, by tak wielki protest rodziców został przez polityków zignorowany na chwilę przed wyborami. I rzeczywiście.

Z liderami stowarzyszenia chce się spotkać SLD. Rzecznik partii Tomasz Kalita uważa, że rząd fatalnie zrealizował szczytną ideę wyrównania szans edukacyjnych, która przyświecała reformie. Ponieważ są poważne wątpliwości, to trzeba jego zdaniem zająć się projektem obywatelskim i rozstrzygnąć sprawę jeszcze w sierpniu.

Poparcie projektu obywatelskiego zadeklarował już w imieniu PiS wiceprzewodniczący sejmowej komisji edukacji Sławomir Kłosowski.

- My po prostu identyfikujemy się z tym projektem, zrobimy wszystko, by ten projekt nie utknął gdzieś w dokumentach marszałka Sejmu - zapewnił poseł PiS.

Przypomniał, że złożony osiem miesięcy temu projekt PiS, przesunięcia obowiązku szkolnego 6-latków z 2012 na 2020 rok właśnie utknął i nic się z nim nie dzieje.

"Z sześciolatkami jak ze stadionami"

Szef Klubu Parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski uważa, że wywrócenie reformy to "historia wyborcza i polityczna gra". Choć są pewne problemy, to zdaniem Stanisława Żelichowskiego ze szkołami będzie tak, jak ze stadionami na Euro 2012.

- Polacy to mistrzowie improwizacji, jeżeli trzeba będzie szybko zrobić, to zrobią, a jeżeli to będzie za pięć, sześć lat, to nigdy tych szkół nie przygotujemy - uważa Żelichowski.

Szef Klubu Parlamentarnego PO Tomasz Tomczykiewicz nie ma wątpliwości, że od przyszłego roku sześciolatki powinny już obowiązkowo pójść do szkoły. Dodał, że wybór rodziców oznacza chaos w szkołach.

- Ugięliśmy się, daliśmy ten okres przejściowy, to powoduje, że w jednej klasie jest różnica pomiędzy wiekiem uczniów, a to nie sprzyja przecież edukacji ani dobremu wychowaniu - dodał poseł Platformy.

Tomasz Tomczykiewicz powiedział, że "życie nie kończy się wyborami" i projekt obywatelski zostanie zapewne rozpatrzony dopiero przez Sejm następnej kadencji.

W przeciwieństwie do innych projektów ustaw projekty obywatelskie nie tracą ważności po wyborach.

IAR,kk