Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 25.07.2011

Policja otrzymała w marcu sygnał o Breiviku

Sygnał miał związek z zakupieniem przez Andersa Breivika nawozów sztucznych od wrocławskiej firmy. Został zignorowany.
Policja otrzymała w marcu sygnał o Breivikufot. PAP/EPA/JON ARE BERG JACOBSEN

Tragedia w Norwegii - relacja minuta po minucie>>>

32-letni Anders Behring Breivik trafił w marcu na czarną listę brytyjskiego kontrwywiadu (MI5), gdy dokonał zakupu chemikaliów do konstrukcji ładunku wybuchowego u zarejestrowanego on-line dostawcy z Polski - donosi telewizja Sky powołując się na doniesienia norweskiej gazety "VG Nett".

Fakt ten okazał się dla norweskiej policji mało znaczący i nie zarządzono wówczas obserwacji Breivika. Janne Kristiansen z norweskiej policji powiedziała, że jej służba otrzymuje wiele informacji na temat wielu osób, a Breivik prowadził "niezwykle praworządne życie" i nie było wobec niego żadnych podejrzeń.

Działania Breivika były nie do wykrycia

"Sprawca zamachów w Norwegii prowadził tak anonimowe życie, że jego zamiary były nie do odkrycia. Nie udałoby się to nawet wschodnioniemieckiej służbie bezpieczeństwa Stasi" - takie oświadczenie wydała w poniedziałek norweska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (PST).

- Po przekopaniu tysięcy dokumentów, transakcji i śladów elektronicznych Andersa Behringa Breivika znaleźliśmy tylko jedną bagatelną transakcję zakupu chemikaliów wykonaną w Polsce. Nigdzie więcej nie ma jego nazwiska. Po prostu nie ma nic, żadnych śladów. Wygląda na to, że prowadził naprawdę podwójne życie, nie wychylając się w żadnej kwestii - powiedziała szefowa PST Janne Kristiansen w wywiadzie dla dziennika "Dagbladet"

- Nawet wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa Stasi nie odkryłaby jego zamiarów - dodała Kristiansen

Szefowa PST oceniła zamachy w Oslo i na wyspie Utoya jako "ekstremalnie wyrachowane i przeprowadzone z zimną krwią".

- W najbardziej fantastycznych scenariuszach nie przypuszczaliśmy, że pierwszy duży akt terroru w Norwegii mógłby być wykonany przez białego, młodego człowieka mieszkającego w prestiżowej i bogatej dzielnicy Oslo - mówiła z niedowierzaniem w głosie Janne Kristiansen

W piątkowej masakrze, do której doszło na wyspie Utoya oraz zamach bombowy na rządowe budynki w centrum Oslo zginęło co najmniej 76 osób. Jak podała na konferencji prasowej norweska policja, na wyspie Utoya od kul 32-letniego Andersa Breivika zginęło 68, a nie jak wcześniej podawano ponad 80 osób. Bomba w centrum norweskiej stolica miała zaś zabic osiem, a nie siedem osób.

IAR,PAP,kk