Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sylwia Mróz 27.07.2011

Syn premiera odpowiada na zarzuty PiS-u

- Mariusz Kamiński swoje życiowe wyjazdy ograniczył chyba do Zalewu Zegrzyńskiego, skoro dla niego służbowe kilka dni w Pekinie to podróż życia - napisał Michał Tusk.
Donald TuskDonald Tusk(fot. PAP/Leszek Szymański)

Michał Tusk odpowiedział Kamińskiemu na łamach portalu "Rynek Kolejowy". Podkreślił, że do Chin pojechał jako dziennikarz "Gazety Wyborczej". Jak relacjonował Tusk, zadzwoniła do niego "pani z Biura Kolei Dużych Prędkości" i zapytała, czy chciałby wziąć udział w kongresie KDP. - Dowiedziałem się, że na kongres jedzie też Agnieszka Stefańska, również Robert Wyszyński otrzymał zaproszenie, ale nie mógł z niego skorzystać. To znani dziennikarze zajmujący się koleją, więc stwierdziłem, że wszystko jest w porządku - stwierdził.

- Wiele osób będzie oczywiście podważać moje prawo jako dziennikarza do takiego wyjazdu (ale innych dziennikarzy pewnie nie). To teraz propozycja, przyznaję, nieskromna. Znajdźcie osobę, niech będzie nawet z "Rynku Kolejowego". Zróbmy konkurs wiedzy o kolei. Od tabel SRJP, przez D29 po przepisy, sygnalizację, sytuację w spółkach, rozporządzenia itd itp. Ja podejmę wyzwanie - komentuje Tusk.

- Nie można doprowadzić życia do absurdu. Pracuję dla siebie. Czegokolwiek bym nie robił jako syn premiera, zawsze można dopatrzyć się w tym jakiegoś przekrętu. Jako dziennikarz, można by się doszukać konfliktu interesów we wszystkim o czym piszę, co ma związek ze spółkami skarbu państwa. Z drugiej strony, pisanie o firmie prywatnej też może narazić na zarzuty - napisał syn premiera.

Zdaniem Michała Tuska, taka postawa mogłaby doprowadzić do wniosku, że "osoba będąca synem znanego polityka nie może być dziennikarzem". - Ja jednak postanowiłem nim być i normalnie funkcjonować. Ustaliłem granicę - robię to samo, co inni dziennikarze. Jeśli ktoś płaci za wyjazd to pilnuję, by nie wpłynęło to na jakość tekstów - deklaruje Michał Tusk.

Jak dodał, nie żałuje wyjazdu. - Dowiedziałem się tam wielu ważnych rzeczy - napisał. Jednocześnie zapewnił, że następnym razem prawdopodobnie zrezygnuje z podobnego wyjazdu. - Z praktycznego punktu widzenia to jest to jakiś problem dla mojej rodziny. Ja się tym nie przejmuję, mam grubą skórę - powiedział Michał Tusk.

PiS chce wyjaśnień

Prawo i Sprawiedliwość domaga się od premiera Donalda Tuska wyjaśnień w sprawie podróży jego syna do Chin. Pod koniec zeszłego roku media doniosły, że syn premiera, Michał Tusk, na początku grudnia wziął udział w Chinach w kongresie na temat kolei dużych prędkości, a za jego przelot zapłaciły Polskie Koleje Państwowe. Środowa "Gazeta Polska" napisała, że organizatorem i sponsorem kongresu była firma China Railway Group Limited, do której należy przedsiębiorstwo Covec budujące do niedawna w Polsce autostradę A2.

- W normalnym demokratycznym państwie, dużym państwie, takim jakim jest Polska, premier rządu przy takich zarzutach powinien zabrać głos, powinien ocenić tę sytuację i odnieść się do niej. Tak byłoby najlepiej dla standardów. Dlatego apelujemy i wzywamy premiera Donalda Tuska, aby wytłumaczył się z tej podróży życia syna, z tych zarzutów, które się pojawiają - powiedział Mariusz Kamiński (PiS).

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości domagają się zwołania w tej sprawie posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury. Wyjazdem Michała Tuska, zdaniem PiS powinna się zająć pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją, Julia Pitera.

Mariusz Kamiński zapowiedział PiS "nie odpuści tej sprawy". Polityk poinformował, że jego ugrupowanie złoży do Najwyższej Izby Kontroli wniosek o przeprowadzenie kontroli w PKP S.A. ws. procedur, standardów i zasad finansowania tego, na jakich zasadach osoby spoza spółki są dołączane do tego typu wyjazdów.

PiS chce też zwołania nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury w tej sprawie w sierpniu. Kamiński mówił, że prezesi PKP powinni się odnieść do zarzutów dotyczących tego wyjazdu.

Nagonka pod publiczkę?

Szef Komisji Infrastruktury Zbigniew Rynasiewicz (PO) przyznał, że uważa całą sprawę za "akcję związaną z wyborami", która nie ma nic wspólnego z meritum działalności jego komisji. Podkreślił, że jeżeli wniosek nie będzie zgodny z artykułem 158. Regulaminu Sejmu, to nie zwoła posiedzenia. Zapis ten przewiduje, że na wniosek co najmniej jednej trzeciej posłów komisji jej przewodniczący musi w ciągu miesiąca zwołać posiedzenie.

Rzecznik rządu Paweł Graś jeszcze nie odpowiedział wydał swoje komentarza w tej sprawie.

Paulina Jankowska z biura prasowego PKP S.A. powiedziała, że w delegacji tej spółki do Chin nie było ani jednego dziennikarza. Koszt przelotu dziennikarzy pokryła inna spółka Grupy PKP, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe. Jak podał rzecznik tej spółki Mirosław Siemieniec, troje dziennikarzy to laureaci konkursu "Człowiek roku - przyjaciel kolei" w kategorii "Dziennikarz roku". - Wszyscy od wielu lat zajmują się tematyką kolejową, są autorami wielu, także krytycznych, publikacji na ten temat - wyjaśnił rzecznik.

sm