Do awarii doszło o 6.30 w niedzielę. W związku z tym opóźnienia pociągów na trasie Palędzie-Chrośnica sięgały nawet 300 minut.
Łukasz Więcek z PKP powidział Radiu Merkury, że ruch odbywa się w trybie awaryjnym, a maszyniści muszą przed każdym z tych przejazdów zwalniać do 20 kilometrów na godzinę co powoduje opóźnienia.
- Apeluję do kierowców o rozwagę i bezwzględne przestrzeganie znaków STOP przed przejazdami, gdzie nie można opuścic barier - zaznaczył Łukasz Więcek i dodał, że z monitoringu wyraźnie widać, że kierowcy nie respektują znaków i przejeżdżają przez przejazdy nie tylko nie zatrzymując się, ale nawet nie zwalniając.
Pracownicy PKP mają w tych miejscach usprawnić ruch pociągów. Łukasz Więcek z PKP zapytany o termin usunięcia awarii rozkłada jednak ręce.
- W pewnym momencie wiedza każdego człowieka się kończy. Ludzie mimo pełnego zaangażowania, mimo wielu prób usprawnienia systemu, nie byli w stanie wywołać oczekiwanego efektu, czyli sterowności - podkreślił Łukasz Więcek.
PKP zwróciło się o pomoc do niemieckiej firmy, która piętnaście lat temu zakładała system. Na razie konsultacje nie przyniosły efektu.
Zobacz galerię: dzień na zdjęciach>>>
Pasażerowie przebywający na poznańskim dworcu PKP narzekali w niedzielę na brak szczegółowych informacji o przyczynach opóźnień.
W sumie w niedzielę przez awarię 36 pociągów pasażerskich spóźniło się 4114 minut, a 6 towarowych 1441 minut.
mr