Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Kamiński 26.08.2011

Smoleńsk ma związek z katastrofą premiera Millera?

Według prasowych doniesień sygnały o problemach 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego płynęły już czasu katastrofy helikoptera premiera Leszka Millera.

Był czas, że piloci mówili o problemach w Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, a prokuratura nie uznała za zasadne podjęcia tego wątku. Według "Naszego Dziennika" co najmniej od 2002 roku prokuratura wojskowa dysponowała wiedzą na temat poważnych tarapatów, w jakich znalazł się spec pułk.

Problem specpułku z kompletowaniem załóg i przestrzeganiem czasu spoczynku żołnierzy wyszły na jaw przy badaniu tak zwanej afery fakturowej. Jeden z przesłuchiwanych wówczas pilotów Janusz M. zeznał, że dochodziło do łamania regulaminu lotów poprzez wykonywanie czynności lotniczych powyżej 12 godzin, bez czasu spoczynku. Rok później, przy okazji innej sprawy, członkowie załóg skarżyli się prokuratorom na naciski cywilnych dysponentów lotu.

Co z pozyskaną wiedzą zrobili wojskowi śledczy? Nic - czytamy w "Naszym Dzienniku". Gazeta dodaje, że prokurator Ireneusz Szeląg, którego podpis widnieje w aktach sprawy zainicjowanej w 2002 r., dziś jest zaangażowany w postępowanie dotyczące katastrofy smoleńskiej.

To nie jedyny przykład braku dociekliwości i inercji pułkownika Szeląga - czytamy w "Naszym Dzienniku". Po wypadku śmigłowca Mi-8 z Leszkiem Millerem na pokładzie jego dowódca ppłk Marek Miłosz zeznał wprost o naciskach, jakie wywierał na niego były premier, wymuszając ryzykowny lot poniżej minimów pogodowych.

O naciskach cywilnych dysponentów mówili też inni piloci eskadry śmigłowców. Jak zareagował prokurator? Zasugerował pilotowi przyznanie się do błędów w pilotażu. W ten sposób wątek naciskowy został zamieciony pod dywan - uważa gazeta.

Zobacz galerię Dzień na zdjęciach >>>

tk