Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 05.10.2011

Udostępniasz w sieci? Znajdą cię prawnicy, czekaj na list

Firmy i kancelarie prawne świetnie zarabiają na ściganiu internautów łamiących praw autorskie.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnesxc.hu

O nowym biznesowym procederze w sieci informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Jak pisze, wydawnictwa muzyczne, literackie, oficyny i firmy, których prawa autorskie są łamane w sieci (przez udostępnianie bez ich zgody książek, filmów, muzyki itd.) wynajmują firmy i kancelarie prawne. Te, za pomocą specjalistycznych programów, namierzają internautów odpowiedzialnych za np. udostępnianie e-booków w sieci.

Wówczas składają zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury i wniosek o ujawnienie danych namierzonego użytkownika. Potem wysyłają jeszcze do takiej osoby pismo, wktórym wzywają do zapłaty - zazwyczaj kilkuset złotych.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>

Gazeta podaje przykłady firm, które zrobiły sobie z tego znakomity interes. Powstały też kancelarie prawne, specjalizujące się w ściganiu internautów łamiących prawo ich klientów. "DGP" pisze np. o kancelarii Pro Bono z Białegostoku, która złożyła do prokuratury prawie 19 tysięcy wniosków dotyczących łamania praw autorskich w internecie.

Zazwyczaj, jak przyznał gazecie szef kancelarii, ściąga ona od każdego po 700 złotych. Płaci co trzeci, bo nie każdego stać na adwokata i nie każdy chce procesu. "To znaczy, że w 10 miesięcy ta mała kancelaria wydobyła od internautów nawet 700 tysięcy złotych. Ile z tego zarobiła ona, a ile wydawcy, szef firmy nie ujawnia" - pisze gazeta.

sg