Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 17.11.2011

Kiszczak znów w sądzie za pacyfikację "Wujka"

Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił apelacje prokuratury i górników i uchylił wyrok sądu okręgowego uniewinniający Kiszczaka.
Adwokat Czesława Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski na sali rozprawAdwokat Czesława Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski na sali rozprawfot. PAP/Grzegorz Jakubowski
Posłuchaj
  • adwokat Maciej Bednarkiewicz, pełnomocnik jednego z przywódców strajku w Wujku - Stanisława Płatka
Czytaj także

Po raz kolejny do sądu I instancji wraca sprawa byłego szefa MSW 86-letniego Czesława Kiszczaka dotycząca przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r.

Katowicka prokuratura oskarżyła Kiszczaka o umyślne sprowadzenie "powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi" - 13 grudnia 1981 r. jako szef MSW wysłał szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego.

Zdaniem prokuratury Kiszczak - bez podstawy prawnej - przekazał w nim dowódcom oddziałów MO uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni. Ta decyzja miała być, według oskarżenia, podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia pacyfikował kopalnie "Manifest Lipcowy" i "Wujek".

Kiszczak twierdzi, że zakazał użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Mówi, że strzały jednak padły, ale milicjanci strzelali "spontanicznie, w obronie własnej".

Nagroda za pacyfikację kopalni

Sędzia Sądu Apelacyjnego Jan Krośnicki podkreślił, że szyfrogram Kiszczaka mógł spowodować użycie broni przez oddziały ZOMO. Jak dodał, sam Kiszczak musiał być tego świadomy. Jednocześnie, zdaniem sądu, Czesław Kiszczak aprobował działania milicjantów, którzy po wydarzeniach zostali przez niego nagrodzeni za akcję spacyfikowania kopalni.

Sędzia Jan Krośnicki podkreślił, że sąd pierwszej instancji powinien tę, nie byle jaką, okoliczność szczególnie wziąć pod uwagę.

Jest szansa, że proces się zakończy

Z decyzji sądu apelacyjnego cieszył się pełnomocnik poszkodowanych górników mecenas Maciej Bednarkiewicz. Jak zaznaczył, jest szansa, że przedłużający się proces wreszcie się zakończy. Mecenas Maciej Bednarkiewicz podkreślił, że uzasadnienie wyroku daje nadzieje że sąd pierwszej instancji, przy kolejnym już piątym rozpoznaniu uzna winę Czesława Kiszczaka. Mecenas zaznacza, że gdyby nie było szyfrogramu, to uzbrojone oddziały milicji nie mogłyby w ogóle wejść na teren kopalni.

Zbigniew Zięba z katowickiej prokuratury zaznacza, że sprawa musi doczekać się sprawiedliwości. Prokurator również spodziewa się szybkiego finału procesu w pierwszej instancji. Jak dodaje, Sąd Apelacyjny nie miał innego wyjścia niż u uchylenie wyroku sądu pierwszej instancji, bo wyrok dotknięty był wieloma błędami i wadami.

W kwietniu tego roku Warszawski Sąd Okręgowy uwolnił Kiszczaka od zarzutu przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek”. Sędzia Sądu Apelacyjnego Jan Krośnicki zaznaczył dziś, że Warszawski Sąd Okręgowy w poprzednich wyrokach nie stosował się do ustaleń Sądu Apelacyjnego. Sędzia podkreślił, że sprawa toczy się karygodnie długo i dlatego rozważy możliwość skorzystania z przepisów o Sądach Powszechnych w celu przyspieszenia toku sprawy

PAP agkm, to

Zobacz serwis specjalny portalu polskieradio.pl: Radia Wolności >>>

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>