Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Chodurski 05.01.2012

Będą zarzuty dla oficerów BOR?

Oficerowie BOR mogą usłyszeć zarzuty za zaniedbania przy ochronie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku - twierdzi tvn24.pl
Wrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWrak TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWłodzmierz Pac, Polskie Radio

Warszawscy prokuratorzy kończą śledztwo ws. organizacji wizyt tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska w Smoleńsku.

Najprawdopodobniej prokuratura skieruje akt oskarżenia wobec funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu - dowiedział się portal tvn24.pl.

- Decyzję merytoryczną, kończącą nasze śledztwo podejmiemy na początku stycznia lub na początku lutego - mówi portalowi Józef Gacek, naczelnik Wydziału Śledczego w Prokuraturze Okręgowej Warszawa Praga. Gacek wraz z prokuratorem Wojciechem Skórą od wiosny 2011 roku prowadzą śledztwo, które ma zbadać odpowiedzialność cywilnych instytucji za organizację wizyt w Smoleńsku i Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku.

Obniżyli stopień bezpieczeństwa?

Jak udało się ustalić tvn24.pl, zarzut niedopełnienia obowiązków mogą usłyszeć oficerowie BOR odpowiedzialni za wizyty Lecha Kaczyńskiego i premiera. Oskarżyciele dochodzą bowiem do wniosku, że Biuro obniżyło stopień bezpieczeństwa ochranianego prezydenta (10.04) i premiera (7.04).

Prokuratorzy przeanalizowali ponad dwadzieścia zagranicznych wizyt premierów i prezydentów m.in. tych w Katyniu/Smoleńsku. Badali także ostatnie podróże prezydenta Bronisława Komorowskiego. Sprawdzali czy w porównaniu z innymi wizytami funkcjonariusze Biura gorzej zadbali o bezpieczeństwo premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Według informacji portalu biegli ocenili, że w przypadku niektórych wizyt w Katyniu funkcjonariusze BOR potrafili sprawdzić dokładnie bezpieczeństwo na płycie smoleńskiego lotniska. To zdaniem śledczych świadczy o tym, że mogli i powinni sprawdzić bezpieczeństwo na lotnisku w przypadku Kaczyńskiego i Tuska. A jednak tego nie zrobili. BOR - w ocenie śledczych - miał nie wystarczająco starać się by Rosjanie wpuścili polskich oficerów na lotnisko.

Nie sprawdzili lotniska, bo Rosjanie nie chcieli?

Biegli w swojej opinii zwracają uwagę, że zadaniem BOR było sprawdzenie lotniska i pasa startowego w Smoleńsku m.in. pod kątem pirotechnicznym. Wynika to z decyzji Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, która reguluje zakres wykonywanych czynności ochronnych, jak również i metody stosowane przez BOR. W tych regulacjach jest mowa o „miejscu czasowego pobytu” premiera i prezydenta. - Droga na pasie startowym pomiędzy rządowym samolotem a podstawioną limuzyną to już jest „miejsce czasowego pobytu”. Dlatego BOR powinienem sprawdzić każdą szczelinę na płycie lotniska – tłumaczy portalowi jeden ze śledczych. BOR lotniska nie sprawdził.

BOR się nie przyznaje

Biuro Ochrony Rządu w rozmowie z tvn24.pl zarzuty odpiera i twierdzi, że regulacje o „miejscu tymczasowego pobytu” dotyczą tylko terytorium RP. I dlatego nie miały zastosowania w Smoleńsku.

Prokuratorzy zwracają jednak uwagę, że w ustawie o BOR i jego obowiązkach nie ma mowy o tym, że ochrona rządowych VIP ogranicza się tylko do Polski. A ustawa jest aktem prawnym nadrzędnym wobec decyzji ministra SWiA. Dlatego BOR powinien zastosować się do tych zapisów.

Zarzutów wobec oficerów BOR można spodziewać się po 15 stycznia. Do tego dnia oskarżyciele dostaną końcową opinię biegłych oceniających zachowanie funkcjonarouszy Biura. Po zapoznaniu się z ich wnioskami prokuratorzy podejmą ostateczną decyzję.

źr tvn24.pl/ mch