Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
Informację tę podaje izraelski dziennik "Maariw", powołując się na zachodnie źródła dyplomatyczne i wywiadowcze.
Gazeta "Maariw" pisze, że tego rodzaju "transakcję wiązaną" prezydent Barack Obama zaproponował premierowi Netanjahu w trakcie spotkania w Białym Domu. Źródła rządowe w Jerozolimie zachowują całkowite milczenie w tej sprawie. Wiadomo jednak, że Izrael ma w tej chwili za mało samolotów do tankowania w powietrzu, co utrudniłoby w znacznym stopniu zmasowane naloty na instalacje atomowe w Iranie. Ośrodki te celowo rozlokowane zostały w dużych odległościach od siebie. Jeden z nich Fordow, koło świętego miasta Qum - ukryty jest w łańcuchu górskim pod 80-metrową warstwą skał.
Według Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych Izrael nie zaatakuje Iranu w tym roku.
Bałagan z maskami
Tymczasem jeden z deputowanych opozycyjnej partii Kadima, krytykując rząd za bezczynność poinformował, że zaledwie 60 procent Izraelczyków zaopatrzonych jest w maski przeciwgazowe, pomimo rosnącego napięcia na granicach z Syrią i Libanem oraz możliwości eskalacji zbrojnej z Iranem.
Deputowany Zeew Bielski powiedział podczas obrad komisji do spraw obrony terytorialnej, że 2,5 do 3 milionów Izraelczyków nie ma masek przeciwgazowych, a ponad półtora miliona pozbawionych jest dostępu do schronów. Według niego, winę za to ponosi rząd, który nie dofinansował na czas dwóch zakładów produkujących maski.
Dystrybucja masek przeciwgazowych odbywa się głównie za pośrednictwem urzędów pocztowych, gdzie w tej chwili pozostało już tylko 100 tysięcy sztuk. Ostatnio maski rozdzielane były w 1991 roku, kiedy w czasie pierwszej wojny w Zatoce na centralny Izrael spadło 39 Scudów odpalonych z Iraku. Niewykluczone, że obecny bałagan z maskami związany jest z faktem, ze minister obrony terytorialnej Matan Wilnai wyjechał do Pekinu, gdzie objął stanowisko ambasadora.
mr