Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sylwia Mróz 01.04.2012

Zdecydowane zwycięstwo noblistki w wyborach

Laureatka Pokojowego Nobla i przywódczyni birmańskiej opozycji Aung San Suu Kyi będzie posłanką w miejscowym parlamencie.
Reakcja Birmańczyków na wyniki wyborówReakcja Birmańczyków na wyniki wyborówPAP/EPA/BARBARA WALTON

Tak twierdzą przedstawiciele jej partii, Narodowej Ligi na Rzecz Demokracji. W Birmie zakończyły się historyczne wybory uzupełniające do parlamentu. Po raz pierwszy od ponad 20 lat do startu została dopuszczona opozycja.
Narodowa Liga na Rzecz Demokracji twierdzi, że Aung San Suu Kyi odniosła zdecydowane zwycięstwo w swoim okręgu wyborczym. Jeśli te informacje się potwierdzą, birmańska Noblistka będzie jedną z 45 nowych parlamentarzystów. Zakończone głosowanie i dopuszczenie do startu opozycji to konsekwencja zmian w Birmie, gdzie wojskowa junta łagodzi restrykcje i zaczyna otwierać się na świat.

Wybory dotyczyły 45 miejsc w liczącym 1160 osób parlamencie. Stany Zjednoczone i Unia Europejska sygnalizowały wcześniej, że gdyby były one wolne i uczciwe, zaistniałaby możliwość zniesienia niektórych sankcji, nałożonych w ciągu ubiegłych dwóch dziesięcioleci w związku z łamaniem praw człowieka przez rządzącą Birmą juntę wojskową.
Dla 66-letniej Suu Kyi była to pierwsza okazja wystąpienia w roli kandydatki w wyborach od czasu, gdy w listopadzie 2010 roku junta po ponad 15 latach zwolniła ją z aresztu domowego.
NLD wygrała wybory parlamentarne w 1990 roku, ale wojskowi zlekceważyli rezultat głosowania. Na ponowne wybory zezwolili dopiero w 2010 roku, przy czym dzięki odpowiednim restrykcjom ponad 80 proc. mandatów uzyskali przedstawiciele sił zbrojnych i bliskiej im Partii Związku Solidarności i Rozwoju (USDP). Wybory te NLD zbojkotowała. 

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
Obserwatorzy twierdzą, że frekwencja w wyborach będzie wysoka. Część Birmańczyków skarżyła się, że nie mogła oddać głosu. - Powiedzieli mi, że nie mogę zagłosować, bo nie ma mnie na liście. A ja mieszkam tu od ośmiu lat - mówi Min Lwin. - Mam dwóch synów i ich nazwiska są na liście, mimo, że oni są jeszcze za młodzi, aby głosować - mówi Hay Man Oo.

Międzynarodowi obserwatorzy twierdzą jednak, że wybory przebiegły bez większych problemów. - Wygląda, że system pracuje poprawnie. Mam nadzieję, że większość miała okazję zagłosować. Nie widzę większych problemów. To dobry dzień - mówił jeden z obserwatorów, senator z Kanady Consiglio Di Nino.
Unia Europejska obiecała, że zawiesi sankcje na Birmę, jeśli wybory okażą się wolne i demokratyczne. W ubiegłym roku Birmę odwiedził ówczesny polski wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski. W maju wizytę w Birmie ma złożyć szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

src="/16033eb9-b7af-41a7-b27e-68c30abb7723.file"

/

fot.
fot. PAP/EPA/BARBARA WALTON

IAR, sm