Sprawa testu DNA dziecka Anety Krawczyk wyszła na jaw podczas procesu jaki Jarosław Kaczyński wytoczył Romanowi Giertychowi. Janusz Kaczmarek, ówczesny zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, zeznał, że przekazał test przełożonemu, a ten chciał z nim zapoznać Kaczyńskiego. Ziobro temu zaprzecza.
Wojciech Wierzejski z Ligi Polskich Rodzin powiedział w sądzie, że nieżyjący lider Samoobrony Andrzej Lepper poinformował go, że dostał wyniki testów DNA dziecka Anety Krawczyk od Jarosława Kaczyńskiego.
Chodzi o tzw. seksaferę w Samoobronie. Była radna tej partii w sejmiku łódzkim i wiceprzewodnicząca struktur w regionie Aneta Krawczyk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" oskarżyła Andrzeja Leppera oraz Stanisława Łyżwińskiego o to, że w zamian za pracę w biurze poselskim zażądali od niej korzyści w postaci stosunków seksualnych.
"Pan Wierzejski kłamie"
Lider PiS Jarosław Kaczyński - w wywiadzie dla Onet.pl - podkreślił, że nie przekazał DNA dziecka Krawczyk Lepperowi. Dodał, że nie starał się o nie, nawet nie rozmawiał na ten temat z prokuratorem.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
- Pan Wierzejski kłamie i wytoczę mu za to proces. (...) Najohydniejsze jest to, że nagle pan Wierzejski stał się autorytetem dla establishmentu, który wierzy w każde jego słowo. Trzeba ten establishment rozpędzić na siedem wiatrów, bo on jest jak wrzód, który trapi Polskę i nie pozwala się jej rozwijać - powiedział Kaczyński.
Zapytany, czy możliwe jest by Roman Giertych powołał na świadka osobę, która składa fałszywe zeznania, lider PiS odpowiedział, że Giertych wie, jaki jest stan praworządności w Polsce.- Gdyby Polska była praworządnym krajem, to Roman Giertych nie funkcjonowałby jako adwokat - podkreślił.
Onet.pl, kk