Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 20.04.2012

Za złamanie ciszy wyborczej kara 75 tys. euro

Francuzi nie poddają się restrykcjom ciszy wyborczej, mimo że kary sięgają od 75 tys. euro do 375 tys. euro. Na niedzielne wybory planują szyfry: na przykład jeden z kandydatów to "dojrzały pomidor”.
Jean-Luc Melenchon, zwany w kodzie internautów dojrzałym pomidoremJean-Luc Melenchon, zwany w kodzie internautów "dojrzałym pomidorem"PAP/EPA/IAN LANGSDON

Władze francuskie gotowe są nadzorować internet i nakładać wysokie kary, by dopilnować medialnej ciszy przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi. Za rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób "przecieków" Francuzom grozi grzywna wysokości 75 tys. euro, a w przypadku firm kara może wynieść aż 375 tys. euro. Mimo takich starań, blokada tych informacji może się okazać trudne - pisze AFP.

Żadne dane szacunkowe dotyczące wyników głosowania nie mogą zostać opublikowane do godz. 20 w niedzielę, kiedy to wybory się zakończą. Nad zachowaniem ciszy czuwa szacowna Komisja ds. Sondaży, która powoływana jest przez radę ministrów spośród członków Sądu Kasacyjnego, Rady Stanu i Trybunału Obrachunkowego. Rada przygotowała zestaw instrukcji, mających zapobiec "wyciekaniu" wyników sondaży i szacunkowych ocen do wszelkich mediów. Zgodnie z tą dyrektywą paryski sąd oraz policja mają błyskawicznie reagować w każdym przypadku naruszenia ciszy wyborczej.

Internauci tymczasem już wybierają kody, które mają bezkarnie pomóc zidentyfikować poszczególnych kandydatów: "Holandia" to pseudonim faworyta wyborów, socjalisty Francois Hollande'a, "Węgry" oznaczają prezydenta Nicolas Sarkozy'ego, którego ojciec urodził się na Węgrzech, a "dojrzały pomidor" to trybun radykalnej lewicy Jean-Luc Melenchon.

Zasada zachowywania ciszy przed końcem głosowania obowiązuje od 1977 roku. Przed niedzielnymi wyborami radio, telewizja i poważne tytuły prasowe zadeklarowały, że zastosują się do wymogów Rady ds. Sondaży, jednak dziennik "Liberation" postanowił wyłamać się z tego frontu i zapowiedział, że "rezerwuje sobie prawo" do opublikowania na swych stronach internetowych szacunkowych danych na temat głosowania po godz. 18.30 "jeżeli różnica (między kandydatami) będzie wyraźna, a źródła wiarygodne".

Ciszy wyborczej będą również przestrzegać firmy sondażowe, które zobowiązały się, że nie przekażą rezultatów badań mediom, w tym zagranicznym, które poinformowały, że nie będą respektować francuskiego prawa.

Rada ds. Sondaży zapowiedziała więc tym razem, że pozwie każde francuskie i zagraniczne media, które złamią jej zakazy. Jest jednak prawdopodobne, że o wynikach będą informować media francuskojęzyczne za granicą, na przykład w Belgii, które śledzi politykę Francji z zainteresowaniem.

PAP/agkm

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>