Władze francuskie gotowe są nadzorować internet i nakładać wysokie kary, by dopilnować medialnej ciszy przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi. Za rozpowszechnianie w jakikolwiek sposób "przecieków" Francuzom grozi grzywna wysokości 75 tys. euro, a w przypadku firm kara może wynieść aż 375 tys. euro. Mimo takich starań, blokada tych informacji może się okazać trudne - pisze AFP.
Żadne dane szacunkowe dotyczące wyników głosowania nie mogą zostać opublikowane do godz. 20 w niedzielę, kiedy to wybory się zakończą. Nad zachowaniem ciszy czuwa szacowna Komisja ds. Sondaży, która powoływana jest przez radę ministrów spośród członków Sądu Kasacyjnego, Rady Stanu i Trybunału Obrachunkowego. Rada przygotowała zestaw instrukcji, mających zapobiec "wyciekaniu" wyników sondaży i szacunkowych ocen do wszelkich mediów. Zgodnie z tą dyrektywą paryski sąd oraz policja mają błyskawicznie reagować w każdym przypadku naruszenia ciszy wyborczej.
Internauci tymczasem już wybierają kody, które mają bezkarnie pomóc zidentyfikować poszczególnych kandydatów: "Holandia" to pseudonim faworyta wyborów, socjalisty Francois Hollande'a, "Węgry" oznaczają prezydenta Nicolas Sarkozy'ego, którego ojciec urodził się na Węgrzech, a "dojrzały pomidor" to trybun radykalnej lewicy Jean-Luc Melenchon.
Zasada zachowywania ciszy przed końcem głosowania obowiązuje od 1977 roku. Przed niedzielnymi wyborami radio, telewizja i poważne tytuły prasowe zadeklarowały, że zastosują się do wymogów Rady ds. Sondaży, jednak dziennik "Liberation" postanowił wyłamać się z tego frontu i zapowiedział, że "rezerwuje sobie prawo" do opublikowania na swych stronach internetowych szacunkowych danych na temat głosowania po godz. 18.30 "jeżeli różnica (między kandydatami) będzie wyraźna, a źródła wiarygodne".
Ciszy wyborczej będą również przestrzegać firmy sondażowe, które zobowiązały się, że nie przekażą rezultatów badań mediom, w tym zagranicznym, które poinformowały, że nie będą respektować francuskiego prawa.
Rada ds. Sondaży zapowiedziała więc tym razem, że pozwie każde francuskie i zagraniczne media, które złamią jej zakazy. Jest jednak prawdopodobne, że o wynikach będą informować media francuskojęzyczne za granicą, na przykład w Belgii, które śledzi politykę Francji z zainteresowaniem.
PAP/agkm
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>