Chodzi o ostatnie doniesienia "Naszego Dziennika", który poinformował, że po katastrofie smoleńskiej ktoś na terenie Rosji "manipulował przy telefonie prezydenta Lecha Kaczyńskiego". Jak stwierdziła prokuratura, "nieustalona osoba" na terenie Rosji uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 roku telefon Nokia 6310 zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta, a użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego. Chodziło o połączenia z poczta głosową. Według gazety, prokuratura wojskowa uznała jednak, że można tu mówić jedynie o dzwonieniu na cudzy koszt, a nie o wykradaniu informacji.
Adam Hofman w TVP Info wyraził oburzenie z powodu zakończenia postępowania w sprawie telefonu należącego do Lecha Kaczyńskiego. Jego zdaniem, śledczy powinni się tym zająć ponownie. - My wszyscy powinniśmy chcieć, by śledczy się tym ponownie zajęli. Nawet przy tych niskich standardach to, co się stało bardzo dziwi. Jeśli telefon prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych kraju, który jest członkiem NATO był - jak rozumiem przez Rosjan - używany, a prokuratura umarza postępowanie tłumacząc, że była niska szkodliwość społeczna, bo wydzwoniono tylko kilkanaście złotych - to jest śmiech przez łzy. To znaczy, że taki telefon nie jest odpowiednio chroniony, że nie bada się okoliczności, dlaczego tak szybko byli tam Rosjanie i złamali zabezpieczenie - mówił wyraźnie zbulwersowany rzecznik PiS.
Zapytany o to, dlaczego sprawa nie znalazła innego rozwiązania, skoro dwie prokuratury - wojskowa i cywilna - się nią zajmowały, odpowiedział: - Każdy prokurator od szczebla szeregowego aż do samej góry po takiej decyzji powinien się podać do dymisji. Po takiej wiadomości, w okresie międzywojennym, ktoś kto by za to odpowiadał, strzeliłby sobie chyba nie tylko w policzek - mówił Hofman.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
TVP Info/ aj