Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Tomasz Owsiński 14.05.2012

Niesiołowski: byłem prowokowany

- Nie dotknąłem Stankiewicz, nie zniszczyłem jej kamery, gdybym ją zniszczył - nie byłoby tego filmu - powiedział poseł PO w TVP Info.
Stefan NiesiołowskiStefan NiesiołowskiJakub Szymczuk

Poseł PO zapowiedział, że zrezygnuje z immunitetu, jak tylko sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury. - Będzie piękny proces, wszystkich zapraszam, by patrzyli, jak prowokatorka Stankiewicz będzie udowadniała, że ją pobiłem - dodał.
- Mówiłem to do osoby, która kręci zakłamane filmy, nikczemne, pełne niebywałych obelg i insynuacji pod adresem rządu, Platformy, prezydenta i premiera. I wreszcie mówiłem to do osoby, którą przez 20 minut prosiłem, by odeszła ode mnie, nie podchodziła tak blisko z kamerą. W końcu podeszła tak blisko, że omal mi oka, czy zęba nie wybiła. Wtedy odsunąłem delikatnie kamerę od mojej twarzy - tłumaczył się Stefan Niesiołowski.
Zachowanie posła PO wywołało polityczną burzę. PiS już złożyło wniosek do prokuratury w sprawie rzekomej napaści Stefana Niesiołowskiego na Ewę Stankiewicz.
Zapytany, czy przeprosi kobietę za tak mocne słowa, które padły z jego ust pod jej adresem, odpowiadał: - Na pewno słowo „won” jest nieeleganckie, ale przeproszę, jak pan Duda przeprosi za słowa, przy których moje słowo „won” było pieszczotliwym komplementem. To nie jest wina tego, kto dał się sprowokować, ale tego, kto prowokuje. Osobą winną jest prowokatorka Stankiewicz – mówił.

Podczas piątkowej blokady Sejmu przez działaczy "Solidarności" Ewa Stankiewicz filmowała zajścia wewnątrz kompleksu parlamentarnego. W pewnym momencie poprosiła o wypowiedź posła Niesiołowskiego. Ten jednak odmówił komentarza. Po kolejnych próbach uzyskania wypowiedzi doszło do szarpaniny, w której Stefan Niesiołowski próbował wyrwać dziennikarce kamerę. Ewa Stankiewicz twierdzi, że została napadnięta przez Niesiołowskiego. Świadkami zdarzenia byli inni parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>

to