Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 05.07.2012

Wojna w rumuńskiej polityce. Odwołają prezydenta?

Rumuński lewicowy rząd rozpoczął procedurę odwołania prezydenta Traiana Basescu po tym, jak usunął jego zwolenników z posad w obu izbach parlamentu i innych instytucjach.
Pałac Parlamentarny w BukareszciePałac Parlamentarny w BukareszcieFerran Cornellà/Wikimedia Commons

Basescu jest oskarżany przez premiera Victora Pontę o złamanie konstytucji i przekroczenie uprawnień. W piątek parlament, w którym koalicja socjaldemokratów i liberałów ma większość, ma głosować w sprawie odwołania prezydenta. Jeśli do tego dojdzie, co jest bardzo prawdopodobne, będzie on na miesiąc zawieszony w obowiązkach, a w tym czasie w powszechnym referendum Rumuni zdecydują o jego dalszym losie.

Wniosek jest kolejnym elementem wojny politycznej pomiędzy premierem a prezydentem. W ostatnich dniach koalicja odwołała marszałków obu izb parlamentu, zastępując ich swoimi ludźmi. Podobny los spotkał rzecznika praw obywatelskich, a Victor Ponta odważył się nawet oskarżyć o stronniczość sędziów Trybunału Konstytucyjnego i zapowiedział ich odwołanie.

W odpowiedzi sędziowie zarzucili mu plan zniszczenia instytucji. Sprawa stała się na tyle głośna, że przyciągnęła uwagę Brukseli. – Mam bardzo poważne obawy odnośnie niedawnych ataków na niezależność Trybunału Konstytucyjnego w Rumunii – napisała na twitterze Viviane Reding, unijna komisarz sprawiedliwości.

Prezydent Basescu w wywiadzie dla lokalnych gazet porównał obecną sytuację w Rumunii do zamieszek z 1990 roku, gdy górnicy doprowadzili do walk ulicznych w Bukareszcie. – Ostrzegam polityków: łamiąc prawo i konstytucję narażacie kraj i jego 22 miliony obywateli na sytuację skrajnie niebezpieczną – powiedział Basescu.

Polityczna wojna wywołała obawy wielu niezależnych obserwatorów odnośnie stanu demokracji w Rumunii. Amerykański ambasador ostrzegł publicznie, że obawia się o niepodległość demokratycznych instytucji.

Starcie Basescu-Ponta, długo spodziewane z powodu politycznych różnic, rozgorzało na dobre po tym, jak oskarżony o splagiatowanie swojej pracy doktorskiej premier Ponta obciążył odpowiedzialnością prezydenta. Oskarżenia, które jako pierwszy wysunął szanowany magazyn „Nature”, uznał za polityczny atak swojego konkurenta.

Doszło także do ostrego sporu dotyczącego tego kto ma reprezentować kraj podczas ubiegłomiesięcznego szczytu Komisji Europejskiej w Brukseli. Parlament zagłosował za wysłaniem Ponty, jednak Trybunał Konstytucyjny uznał, że prawo to należy się prezydentowi. Ostatecznie premier zignorował decyzję Trybunału i pojechał do Brukseli. Kolejną „bitwą” w sporze było ogłoszenie przez rząd koalicyjny, że Instytut Kultury Rumunii, który odpowiada za promocję jej kultury za granicą, ma od teraz podlegać nie prezydentowi, a Senatowi.

Znani aktywiści, postaci publiczne i instytucje zwalczające korupcję zaapelowały w tej sprawie do szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, wyrażając swoje obawy w związku z „niespotykanym atakiem” na porządek prawny.

Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg