Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Szymon Gebert 11.08.2012

Amerykanin skarży się w prasie, że nie miał broni na wycieczce

Burza żartów, memów i komiksów powstała w Kanadzie, gdzie kilka dni temu amerykański turysta poskarżył się w prasie, ze nie pozwolono mu nosić broni przy sobie.
Amerykanin skarży się w prasie, że nie miał broni na wycieczceGlow Images/East News

Walt Wawra, policjant z 20-letnim doświadczeniem z amerykańskiego miasta Kamalazoo w stanie Michigan, wybrał się z żoną na wycieczkę do Calgary w Kanadzie. Nieco ponad milionowe miasto słynie z festiwalu Dzikiego Zachodu, a obywatele USA nie potrzebują paszportu (którego 80% z nich nie posiada), by dostać się do Kanady, toteż cel wydawał się jasny.

Nie wszystko w wakacjach Walterowi Wawrze się spodobało i postanowił swój sprzeciw opisać w liście do „Calgary Herald”. Liście, w którego autentyczność nie chcieli wierzyć czytelnicy.

Walter Wawra opisał, jak podczas spaceru z żoną po parku napotkali parę młodych ludzi. Dwaj panowie – napisał w liście Walt – podeszli do państwa Wawrów i „bardzo agresywnym tonem” spytali, czy byli oni już na festiwalu („Been to Stampede yet?”). Policjant na urlopie w swoim liście opisuje dramatyczną sytuację, gdy – nie otrzymując odpowiedzi za pierwszym razem – młodzieńcy powtórzyli pytanie. W tym momencie Walt poczuł potrzebę zareagowania i – jak napisał – zajął strategiczną pozycję pomiędzy mężczyznami. - powiedziałem: „Panowie, nie mamy obowiązku z wami rozmawiać, żegnam”. Obaj, zbici z tropu, zostawili nas w spokoju. Młodzi ludzie nie mieli najwyraźniej dobrych zamiarów, kiedy zbliżyli się do nas groźnie i agresywnie – napisał turysta z USA.

Jego wniosek, który podbudował wspominając o niedawnej masakrze w Aurorze, jest następujący: powinien on mieć prawo do noszenia ze sobą broni w Kanadzie. W liście podkreślił, że opisana sytuacja mogła się skończyć o wiele gorzej, ale „Jezusowi dzięki, że nie wyciągnęli broni”.

„Calgary Herald” po publikacji listu musiało napisać jeszcze wstępniaka, w którym redakcja dała słowo że jest on autentyczny, podobnie jak sam pan Walter. Oprócz niezliczonej liczby żartów, internauci zwrócili też uwagę parze amerykańskich turystów, że 1,1 milionowym Calgary dochodzi rocznie do tylu samu zabójstw, co 75-tysięcznym Kalamazoo, z którego para pochodzi.

„Calgary Herald” ustaliło, że „agresywni” mężczyźni opisani w liście rozdawali w parku ulotki na festiwal.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

sg