Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Jaremczak 11.10.2012

"W podejrzanym samolocie do Syrii nie było broni"

Tak przynajmniej twierdza rosyjskie media. Powołują się przy tym na źródło w krajowej agencji handlu bronią.
Zatrzymany syryjski samolotZatrzymany syryjski samolotPAP/EPA/CEM OKSUZ

Turcja zmusiła do lądowania w Ankarze samolot Airbus A320, którym z Moskwy do Damaszku leciało 35 pasażerów. Służby tureckie skontrolowały samolot i przejęły część ładunku - według rosyjskiej agencji ITAR-TASS więcej niż 10 opieczętowanych kontenerów.

Podejrzewano, że na pokładzie może być ciężka broń przeznaczona dla reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Turecki "Hurriet Daily News" podał, że w niektórych paczkach była "aparatura telekomunikacyjna do celów wojskowych".

Zaprzeczyły temu rosyjskie media. - Na pokładzie nie było i nie mogło być ani broni, ani żadnego rodzaju systemów lub elementów sprzętu wojskowego - poinformowało ich źródło. Z kolei szefowa wydziału konsularnego ambasady rosyjskiej w Ankarze, Jelena Kara-San, zapewniła, że "na razie nie ma mowy o tym, by ładunek przejęty przez służby tureckie pochodził z Rosji".

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

Od półtora roku siły Asada walczą w Syrii z rebelią, a Rosja w tym konflikcie wspiera syryjskiego prezydenta. Władze Turcji uważają, że Asad powinien oddać władzę. Ostatnio napięcia na linii Ankara-Damaszek bardzo się zaostrzyły, gdy z terytorium Syrii ostrzelana została turecka miejscowość przygraniczna Akcakale. Turcy ostrzelali w odpowiedzi cele w Syrii, sporadyczna wymiana ognia trwała jeszcze przez sześć dni.

tj