Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Artur Jaryczewski 29.12.2012

Zgwałcona studentka nie żyje. Premier "zasmucony"

Manmohan Singh wydał specjalne oświadczanie po podaniu przez media informacji o śmierci 23-letniej ofiary zbiorowego gwałtu.
Protesty w IndiachProtesty w IndiachPAP/EPA/HARISH TYAGI

Premier Indii jest "głęboko zasmucony" śmiercią studentki medycyny. Manmohan Singh wyraził przekonanie, że emocje, które wyzwoliły się w indyjskim społeczeństwie w związku z tą tragedią, przerodzą się w konkretne, pozytywne działania. Premier napisał na swojej stronie internetowej, że rozumie gniew społeczeństwa i zapewnił, że śmierć kobiety nie pójdzie na marne. - Mam nadzieję, że zapomnimy o własnych, partykularnych interesach i będziemy wspólnie działać na rzecz tego, czego wszyscy pragniemy: by kobietom w Indiach żyło się zdecydowanie lepiej i bezpieczniej - napisał Manmohan Singh.

Studentka medycyny, brutalnie zgwałcona i pobita przez grupę mężczyzn niespełna dwa tygodnie temu w Delhi, zmarła w szpitalu w Singapurze. Została tam przetransportowana samolotem trzy dni temu, jednak jej stan był na tyle poważny, że nawet singapurscy specjaliści nie mogli jej już pomóc. Miała bardzo poważne obrażenia wewnętrzne.

16 grudnia sześciu pijanych mężczyzn zwabiło 23-latkę podstępem do prywatnego autobusu, gdzie przez godzinę gwałcili ją i katowali, a następnie porzucili przy drodze. Wszyscy zostali już zatrzymani. Brutalny gwałt wywołał falę protestów w całych Indiach. Uczestnicy demonstracji domagali się zmian w prawie, które zwiększą bezpieczeństwo kobiet. Niektórzy żądali kary śmierci dla gwałcicieli.

Z ponad ćwierć miliona aktów przemocy, które odnotowano w ubiegłym roku w Indiach, w ponad 220 tysiącach przypadków ofiarą padły kobiety. Prawdziwa liczba poszkodowanych jest zresztą zapewne dużo wyższa, bo kobiety często nie mają odwagi pójść na policję.

''IAR/aj