Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 14.01.2013

Zarzuty dla "Dużego Tomka"? "Uwiódł pielęgniarkę"

Jeden z agentów CBA uwiódł kobietę, by uzyskać dzięki temu dostęp do dokumentów szpitala? - zastanawiają dziennikarze tygodnika "Wprost".
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnecba.gov.pl

W sprawie doktora G. zapadł wyrok sądowy, ale kontrowersje wzbudza zarówno jego wysokość, jak i okoliczności. Sędzia Igor Tuleya skazał kardiochirurga na rok więzienia w zawieszeniu. Jednocześnie zdecydował się na szczególny komentarz, w którym nocne przesłuchania CBA porównał do praktyk stalinowskich. Piętnował też oficera CBA, którego nazywał "Dużym Tomkiem". Zarzucił mu, że uwiódł jedną z pielęgniarek tylko po to, by wynosiła dokumenty ze szpitala MSWiA. Teraz sąd zapowiada skargę w sprawie agenta, który miał uwieść pielęgniarkę.

Czy jednak Honorata K. została rzeczywiście uwiedziona? Sama przed sądem w 2009 roku skarżyła się, że została "oszukana" przez CBA, bo wraz z zakończeniem śledztwa agent przestał się do niej odzywać. - Honorata K, pielęgniarka w tym szpitalu, była zmanipulowana przez przystojnego mężczyznę. Sędzia Tuleya nazwał go Dużym Tomkiem, ale dla nas to był Mały Tomek, bo człowiek raczej niewysoki. Tomasz N. przyszedł na przesłuchanie i powiedział, że nie wie o co chodzi - mówi w rozmowie z "Wprost" adwokat doktora G., Adam Jachowicz.

- Wszystko wiemy na podstawie tego, co zeznała Honorata K. To zawiedziona kobieta, której Tomasz N. obiecał małżeństwo. Razem z nim jeździła w świętokrzyskie i na Podkarpacie. Tomasz N. miał jej powiedzieć że ma ciężko chorego wujka i chce się dowiedzieć ile będzie kosztowała operacja u G. Przejęła się swoim chłopakiem, właściwie narzeczonym, bo przecież mieli już datę ślubu. Jeździli po domach, udawali zakochaną parę. Ona była rozpoznawalna przez pacjentów bo pracowała na oddziale. Ale żadna z osób z którymi rozmawiała z narzeczonym u boku, nie przyznała, że dała cokolwiek doktorowi G. - mówi Jachowicz.

Nieco inny obraz wyłania się z opowieści, jakie można usłyszeć od jej koleżanek - pisze "Wprost". Z ich relacji wynika, że nie czuła się ona uwiedziona, a dużego Tomka znała wcześniej, jeszcze kiedy był policjantem. Tylko jak to się ma do tego, co miała zeznać w sądzie? Być może dlatego, że - jak wynika z relacji jej koleżanek - do dziś Honorata K. jest w kontakcie z "Dużym Tomkiem".

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

"Wprost"/aj