Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 29.04.2013

Tragedia w Wołominie. Policja: panowała zmowa milczenia

Nic nie wskazywało na tragedię. Tak policja mówi o wydarzeniach w Wołominie.
Dom przy ul. Sławkowskiej w Wołominie, gdzie doszło do rodzinnej tragediiDom przy ul. Sławkowskiej w Wołominie, gdzie doszło do rodzinnej tragediiPAP/Jakub Kamiński

Zginęła tam matka, konkubent i ich 15-letnia córka, a dwoje pozostałych dzieci przebywa w szpitalu. Konkubent był prawdopodobnie sprawcą całego wydarzenia. Dzieci są cały czas pod opieką lekarzy - mówił na konferencji prasowej przed Komendą Stołecznej Policji rzecznik warszawskich policjantów, Mariusz Mrozek. Jak podkreślał, w niedzielę trafiły one do warszawskiego szpitala w stanie ciężkim. Były też operowane.
Policja trzykrotnie interweniowała w domu, w którym doszło do tragedii. Chodziło o pobicie kobiety przez jej konkubenta, jednak w żadnym z tych przypadków nie chciała ona składać zeznań obciążających partnera. Do ostatniej takiej interwencji doszło w maju 2011 roku. Rzecznik stołecznych policjantów mówił, że od tego czasu rodzina nie kontaktowała się też z Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Mariusz Mrozek wskazywał też, że w niedzielę wielu sąsiadów mówiło w telewizji o tym, że w rodzinie, w której doszło do tragedii, już wcześniej działo się źle. Nikt jednak nie poinformował o tym policji. Panowała swoista zmowa milczenia - mówił rzecznik stołecznych funkcjonariuszy.
Mariusz Mrozek mówił, że w przeddzień tragedii konkubenci byli w klubie karaoke. Według świadków, bawili się dobrze, nic nie wskazywało na jakiekolwiek spięcia. Sam mężczyzna był wcześniej trzykrotnie karany za rozboje: w 1990, 1995 i 2000 roku.

Zobacz galerię: dzień na zdjęciach >>>

IAR, to