Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Michał Chodurski 08.05.2013

Śledztwo ws. śmierci technika z rządowego Jaka-40 umorzone

Nikt nie przyczynił się do samobójstwa Remigiusza Musia - uznała warszawska prokuratura i umorzyła śledztwo w sprawie śmierci technika pokładowego Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 r. lądował w Smoleńsku.
Rządowy Jak-40Rządowy Jak-40Hiuppo/Wikipedia

Zmarły by świadkiem w śledztwie dotyczącym katastrofy w Smoleńsku.

"Z zebranego w toku śledztwa materiału dowodowego wynika jednoznacznie, że śmierć chorążego Remigiusza Musia nie była spowodowana działaniem osób trzecich. Nie stwierdzono, aby ktokolwiek w jakikolwiek sposób nakłaniał pokrzywdzonego do targnięcia się na własne życie, czy też udzielił ww. pomocy w celu doprowadzenia go do samobójstwa" - twierdzi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura.

Decyzja o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna. Osobom najbliższym przysługuje prawo do zażalenia.

W październiku 2012 r. zwłoki 42-letniego byłego podoficera znalazła żona w piwnicy w bloku w Piasecznie, w którym mieszkali. Sekcja zwłok wykazała, że popełnił on samobójstwo przez powieszenie. Nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na udział osób trzecich.

Prokuratura wszczęła śledztwo na zwyczajowo przyjmowanej przy samobójstwie roboczej kwalifikacji prawnej z art. 151 Kodeksu Karnego, który stanowi: "Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Postępowanie umorzono wobec faktu, że "takiego czynu nie popełniono".

Były technik pokładowy Jaka-40 w śledztwie w sprawie katastrofy samolotu Tu-154 był przesłuchiwany jako świadek. W wypowiedziach dla mediów podkreślał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze Tu-154 na zejście do wysokości 50 m. Natomiast z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Chorąży twierdził, że już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 a kontrolą lotów. Według niego również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m. Jak-40 wylądował w trudnych warunkach, około godziny przed katastrofą samolotu z prezydentem.

Zobacz serwis - Smoleńsk 2010>>>