Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 23.07.2013

Proces Katarzyny W. Co wie tajemniczy świadek?

Czy to będzie zwrot w procesie Katarzyny W.? W piątek w sądzie ma pojawić się osoba, która ponoć dokładnie wie, co się stało z córką kobiety - półroczną Magdą - informuje "Fakt".
Proces Katarzyny W. Co wie tajemniczy świadek?creationc/sxc.hu/cc

- Na razie nie wiadomo, kim jest ta osoba, a tym bardziej nie wiemy, co chce przekazać sądowi w tej sprawie. Z moich informacji wynika, że mężczyzna zgłosił się sam - mówi "Faktowi" prokurator Zbigniew Grześkowiak z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Adwokat Katarzyny W. Arkadiusz Ludwiczek twierdzi, że "tajemniczy świadek" został powołany przez sędziego prowadzącego proces. Jak podkreśla, z jego wiedzy wynika, że jest to osoba, która figuruje w notatkach policyjnych z wczesnego etapu sprawy i widocznie "ma jakąś wiedzę na temat zdarzenia".
- Natomiast nie ma nikogo, kto byłby świadkiem wydarzeń, o które jest oskarżona moja klientka. Dlatego nie ma możliwości, by ta osoba spowodowała przełom w sprawie - twierdzi mecenas.
Śmierć półrocznej Magdy - czytaj więcej

Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 roku, gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Zdaniem prokuratury Katarzyna W. plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbowała zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut.
Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza. Katarzyna W. twierdzi także, że wpadła w panikę i dlatego ukryła ciało dziecka i wymyśliła wersję o jego rzekomym porwaniu.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
"Fakt", PAP, kk