Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Beata Krowicka 03.08.2013

Uzasadnienie wyroku uniewinniającego Stanisława Kociołka do końca listopada

Do 30 listopada przedłużono termin na złożenie przez sędziego uzasadnienia wyroku z kwietnia ws. masakry robotników z grudnia 1970 r.
Pochód mieszkańców Gdyni z ciałem Janka Wiśniewskiego, ul. Czerwonych Kosynierów (obecnie Morska) na rogu ul. Podjazd, 17.12.1970Pochód mieszkańców Gdyni z ciałem „Janka Wiśniewskiego”, ul. Czerwonych Kosynierów (obecnie Morska) na rogu ul. Podjazd, 17.12.1970 źr. IPN Gdańsk

Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił wtedy byłego wicepremiera PRL Stanisława Kociołka, a dwóch wojskowych skazał na kary w zawieszeniu.
O decyzji wiceprezesa sądu o takim przedłużeniu poinformował Maciej Gieros z biura prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Nie podał bliższych szczegółów.
Bez uzasadnienia pisemnego strona niezadowolona z wyroku nie może złożyć apelacji - w sprawie Grudnia zapowiedzieli je tuż po wyroku i prokuratura, i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych (czyli rodzin ofiar).

Zobacz serwis GRUDZIEŃ 70 >>>

W skomplikowanych i obszernych procesach sąd może przedłużyć sporządzenie uzasadnienia poza ustawowy termin 14 dni od wyroku. Jest to tylko termin tzw. instrukcyjny, którego przekroczenie nie rodzi skutków prawnych. Np. w procesie ws. wprowadzenia w Polsce stanu wojennego ten sam sąd rozesłał stronom uzasadnienie wyroku niemal w rok po wyroku. Z kolei w sprawie byłej posłanki PO Beaty Sawickiej trwało to ok. pół roku.

Kontrowersyjny wyrok

Po 18 latach od wniesienia aktu oskarżenia, 19 kwietnia br. sąd wydał niejednogłośny wyrok, w którym uznał za "bezprawną i przestępczą" decyzję władz PRL o użyciu broni przeciw robotnikom protestującym przeciw drastycznym podwyżkom cen.
Od zarzutu "sprawstwa kierowniczego" uniewinniono 79-letniego Kociołka. Był on oskarżony o to, że 16 grudnia 1970 r. nakłaniał w telewizji strajkujących w Gdyni do powrotu do pracy, choć wiedział, że następnego dnia rano stocznia będzie "zablokowana" przez wojsko - na stacji kolejki miejskiej pod stocznią zginęły osoby, które miały usłuchać apelu Kociołka.
- Należy wyraźnie podkreślić, że przemówienie nie miało na celu nakłonienia robotników do przyjścia do pracy, ale do podjęcia pracy - mówiła sędzia Agnieszka Wysokińska-Walczak. Podkreśliła, że mimo protestów robotnicy przychodzili do stoczni codziennie, choć część odmawiała pracy. Oznacza to więc, że nie można mówić o związku między przemówieniem a tragedią w Gdyni.
Mirosław W., b. dowódca batalionu blokującego bramę Stoczni Gdańskiej i Bolesław F., b. zastępca ds. politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego blokującego stocznię w Gdyni, zostali skazani na dwa lata w zawieszeniu. Zmieniono kwalifikację ich czynu na udział w śmiertelnym pobiciu, gdyż odpowiedzialność za to przestępstwo nie wymaga indywidualizacji winy, co jest konieczne przy zabójstwie.
Prokurator żądał dla podsądnych kar po 8 lat więzienia. Obrońcy i oskarżeni wnosili o uniewinnienie.
- Ten proces był potrzebny, bo należy rozliczać działalność władzy, zwłaszcza gdy dochodzi do popełnienia przestępstw. Działania władzy przeciwko obywatelom nie mogą być chronione tajemnicą ani zapomniane - mówiła sędzia Agnieszka Wysokińska-Walczak. Sąd podkreślił, że w polskim prawie nie obowiązuje teoria "ślepych bagnetów", która zakłada bezwzględne posłuszeństwo rozkazowi wojskowemu, niezależnie od jego treści. Każdy, kto wykonuje bezprawny i przestępczy rozkaz, ponosi pełną odpowiedzialność - dodała sędzia.
Sąd nie mówił o roli innych oskarżonych, których sprawy ze względu na stan zdrowia w ostatnich latach zawieszono - w tym ówczesnego ministra obrony gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Zawiedzione rodziny
- Nie na taki wyrok czekaliśmy; decyzja sądu o uniewinnieniu i wyrokach w zawieszeniu zwaliła nas z nóg- powiedziała matka elblążanina Zbyszka Godlewskiego, 18-latka zastrzelonego 17 grudnia 1970 r. w Gdyni. - Myślałam, że pójdziemy na grób Zbyszka i powiemy mu, jaka kara dosięgła sprawców, a tymczasem to żadne kary - dodała 87-letnia Izabela Godlewska. To jej syn był pierwowzorem bohatera "Ballady o Janku Wiśniewskim".
Gdyby wyrok był wyższy, byłbym zniesmaczony - powiedział Jaruzelski. - To jest sprawa, która ma wymiar państwowy, ciągnący się latami, ja też w to byłem włączony. Dopóki nie będzie rozstrzygnięta moja osobista sprawa - a nie wiem, czy będzie w ogóle z uwagi na stan mojego zdrowia - nie chcę komentować - dodał.

PAP, bk