Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Chodurski 19.04.2013

Wyrok ws. Grudnia 70: to kpiny z tych którzy zginęli

Tak uważa Jarosław Kaczyński. Prezes PiS skomentował wyrok sądu, który uniewinnił ówczesnego wicepremiera PRL Stanisława Kociołka, od odpowiedzialności za masakrę robotników Wybrzeża w grudniu 1970 roku.
Publiczność na sali sądowej. Wyrok w procesie w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.Publiczność na sali sądowej. Wyrok w procesie w sprawie masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.PAP/EPA/Rafał Guz

Jak powiedział Kaczyński, taki wyrok to kpiny z tych wszystkich, którzy zginęli, zostali ranni i skatowani. Jarosław Kaczyński dodał, że jest to też dowód ostateczny, że III Rzeczpospolita jest w istocie kontynuacją PRL-u i powinna być zmieniona w czwartą.

Były działacz opozycji demokratycznej Jerzy Borowczak, który obecnie jest posłem Platformy Obywatelskiej, ubolewa, że proces toczył się od połowy lat 90-tych. W jego ocenie, sądy podeszły do sprawy, jakby ona nie była istotna dla państwa. Tymczasem najważniejsze jest pokazanie, że decyzje władzy podlegają ocenie sądu. Borowczak dodaje, że społeczeństwo Trójmiasta już dawno osądziło winnych masakry na Wybrzeżu. Szkoda tylko, że niektórzy nie doczekali wyroku sądu.

Były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zwraca natomiast uwagę na uzasadnienie wyroku, gdzie napisano, że użycie broni było bezprawne i przestępcze. To może być przełom w kilku innych podobnych sprawach. "Poza tym jednak uznano winę dwóch osób, które bezpośrednio zdecydowały o użyciu siły" - przekonuje polityk PO.

"Wyrok w sprawie grudnia 70 nie jest satysfakcjonujący, ale po tylu latach trudno oceniać dowody" - powiedział Radiu Gdańsk mecenas Zbigniew Ćwiąkalski. Jego zdaniem, na ten, niesprawiedliwy w odczuciu społecznym, wyrok złożyło się kilka czynników. "Potwierdza się reguła, że im dalej od zdarzenia trudniej o dowody, poza tym sąd ma najczęściej do czynienia ze starszymi ludźmi, co może powodować uczucie litości" - przyznaje były minister sprawiedliwości.

Początkowo na ławie oskarżonych zasiadało kilkunastu działaczy aparatu komunistycznego. Zdaniem prokuratury, to wojskowi wydawali rozkazy użycia broni podczas blokady stoczni w Gdyni i Gdańsku. Oskarżenie twierdziło też, że Stanisław Kociołek miał współkierować działaniami wojska. Oprócz tego to on w lokalnych mediach zachęcał stoczniowców do powrotu do pracy. Gdy robotnicy przyszli pod stocznię, spotkały ich strzały z karabinów wojska i milicji.

Były PRL-owski wicepremier odpierał zarzuty. Kociołek twierdził, że na Wybrzeżu w grudniu '70 roku miał niewiele do powiedzenia, a o blokadzie stoczni nie wiedział. Jak zaznaczał, działaniami aparatu represji kierowali wówczas dziś już nieżyjący generałowie wojska.

Według oficjalnych danych w grudniu 1970 roku od strzałów wojska i milicji zginęły na Wybrzeżu 44 osoby, ponad 1100 zostało rannych.

Zobacz serwis - Grudzień '70>>>