Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 22.08.2013

Szef MSZ Francji o możliwym "rozwiązaniu siłowym" w Syrii

Jeśli potwierdzą się informacje o ataku chemicznym w Syrii, Francja dopuszcza rozwiązanie siłowe - powiedział Laurent Fabius, szef MSZ Francji.
Laurent FabiusLaurent FabiusPAP/EPA/IAN LANGSDON

Szef francuskiego MSZ Laurent Fabius podczas wywiadu dla telewizji BFM TV mówił, że w przypadku potwierdzenia zarzutów pod adresem Damaszku, musiałoby dojść do reakcji siłowej ze strony wspólnoty międzynarodowej."

Musiałaby być reakcja siłowa w Syrii ze strony społeczności międzynarodowej, ale nie ma mowy o wysyłaniu wojsk lądowych" - powiedział minister we francuskiej telewizji BFM.

Według syryjskiej opozycji, w wyniku ataku bronią chemiczną w Syrii zginęło ponad 1300 osób.

"Decyzja może zapaść w inny sposób"

Jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będzie w stanie podjąć decyzji w sprawie domniemanego ataku z użyciem gazu bojowego w Syrii, decyzje będą podjęte "w inny sposób - powiedział też w czwartek minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius.
Szef francuskiej dyplomacji nie podał szczegółów.
Atak na przedmieściach Damaszku
Syryjska opozycja oskarżyła w środę reżim prezydenta Baszara al-Assada o przeprowadzenie ataku chemicznego, w którym według niektórych źródeł mogło zginąć nawet 1300 osób. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka nie potwierdziło, że wykorzystana została broń chemiczna, ale twierdzi, że w ataku zginęło co najmniej 136 osób.
Syryjskie władze zdementowały informacje o ataku gazowym. Według źródeł rządowych doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ekspertów ONZ ds. broni chemicznej. Rosja, bliski sojusznik reżimu w Damaszku, nie wyklucza, że atak był prowokacją.
Według agencji Reutera mógł to być atak z największą liczbą ofiar śmiertelnych od lat 80. XX wieku.

Rada Bezpieczeństwa ONZ podzielona
Rada Bezpieczeństwa ONZ omawiała atak na przedmieściach Damaszku na pilnym posiedzeniu zwołanym w środę wieczorem czasu polskiego. Wyraziła "głębokie zaniepokojenie" doniesieniami o ataku i oświadczyła, że sprawę należy wyjaśnić. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ, którzy obecnie przebywają w Syrii. Sformułowaniom jednoznacznie domagającym się takiego śledztwa sprzeciwiły się Rosja i Chiny, które od początku syryjskiego konfliktu konsekwentnie wspierają reżim Asada.
- Rosjanie muszą wziąć odpowiedzialność - powiedział w czwartek Fabius. Wszyscy członkowie RB ONZ "mówili, że nie można używać broni chemicznej" i "podpisali międzynarodowe porozumienie, zabraniające jej wykorzystania, także Rosja" - podkreślił.
Fabius, który w środę wieczorem w Paryżu spotkał się na kolacji z szefem brytyjskiego MSZ Williamem Hague'iem, przypomniał, że do domniemanego ataku doszło dokładnie rok po ostrzeżeniu prezydenta USA Baracka Obamy, że użycie przez Asada broni chemicznej Stany Zjednoczone potraktują jako przekroczenie "czerwonej linii". Według francuskiego ministra atak świadczy o tym, że ekipa Assada czuje się bezkarna.
Syria, podobnie jak sześć innych krajów, nie podpisała konwencji o zakazie broni chemicznej, która weszła w życie w 1997 roku. Zachód twierdzi, że w Syrii znajdują się ogromne zasoby broni chemicznej, w tym gazu musztardowego, sarinu oraz drażniącego układ krwionośny i nerwowy gazu bojowego VX.
W trwającej od marca 2011 roku rebelii przeciwko rządom Assada zginęło już - jak ocenia ONZ - ponad 100 tys. ludzi.

IAR/PAP/agkm