Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Michał Przerwa 10.09.2013

Sąd zdecyduje czy Aleksiej Nawalny pójdzie do więzienia

Dziś mija termin złożenia apelacji w sprawie wyroku dla Aleksieja Nawalnego. Były kandydat na mera Moskwy został w lipcu skazany na 5 lat łagru, za rzekome machinacje finansowe.

Adwokaci Nawalnego do dziś mieli czas na zapoznanie się z uzasadnieniem wyroku i materiałami prokuratury. W ich opinii sąd pierwszej instancji popełnił wiele błędów proceduralnych i niewłaściwie interpretował część dowodów.

Apelacja trafi do sądu obwodowego w Kirowie. Ten może podtrzymać werdykt sądu pierwszej instancji, złagodzić wyrok lub zamienić karę bezwzględnego pozbawienia wolności na wyrok w zawieszeniu.

Sam Nawalny w trakcie poniedziałkowego wiecu opozycji stwierdził, że jego los zależy od politycznych decyzji Kremla. - Posadzą mnie, albo dadzą wyrok w zawieszeniu, aby uniemożliwić mi dalszą walkę polityczną - oświadczył opozycjonista. Zapowiedział jednak, że nie zaprzestanie działalności na rzecz demokracji i ochrony praw obywateli.

Przed demonstracją rosyjska prokuratura ostrzegła lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Chodzi o wypowiedzi opozycjonisty dotyczące nieuznania wyników wyborów mera Moskwy i wezwanie do organizowania akcji społecznego nieposłuszeństwa.

W 80 z 83 regionów Federacji Rosyjskiej przeprowadzono w niedzielę wybory do władz lokalnych różnego szczebla. Tylko w trzech miastach zwyciężyli kandydaci nie związani z Kremlem: w Jekaterynburgu, Pietrozawodsku i Czicie.

Największe zainteresowanie wzbudzały wybory mera Moskwy, gdzie o urząd ubiegał się popierany przez Kreml Siergiej Sobianin i lider opozycji Aleksiej Nawalny. Zwyciężył ten pierwszy, zdobywając 51,37 procent głosów. Natomiast opozycyjnego polityka poparło 27,24 procent wyborców. Nawalny zapowiedział, że nie uznaje wyników wyborów i domaga się drugiej tury głosowania. Wezwał też swoich zwolenników do udziału w wieczornej demonstracji.
Tymczasem większość politologów twierdzi, że - Rosjanie zlekceważyli wybory. W ich opinii - niska, bo zaledwie 32 procentowa frekwencja świadczy o braku zainteresowania procesami demokratycznymi i zobojętnieniem na to, co dzieje się w państwie.

 

 

''

IAR/MP