W Libii Amerykanie schwytali terrorystę Abu Anasa al-Libiego, uczestniczącego w przygotowywaniu ataków na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 roku. W Somalii próbowano natomiast ująć jednego z przywódców organizacji al-Szabab. Nie został on schwytany, ale podczas akcji prawdopodobnie zginęło kilku terrorystów.
- Mamy nadzieję, że to pokaże jasno, iż Stany Zjednoczone nigdy nie zaprzestaną wysiłków, by schwytać odpowiedzialnych za akty terroru - powiedział Kerry, który przebywa na indonezyjskiej wyspie Bali.
Dodał, że powinno być też jasne, że członkowie al-Kaidy i innych organizacji terrorystycznych mogą uciekać, ale nie są w stanie się ukryć. - Będziemy nadal ścigać tych ludzi, aby postawić ich przed obliczem sprawiedliwości w nadziei, że terroryzm zostanie ostatecznie powstrzymany - powiedział amerykański sekretarz stanu.
Atak na centrum handlowe
Pod koniec września do centrum handlowego Westgate w stolicy Kenii wkroczyli uzbrojeni napastnicy, którzy zaczęli strzelać do znajdujących się tam osób. Zanim otworzyli ogień, wypuścili osoby, które uznali za muzułmanów.
Do przeprowadzenia zamachu przyznali się somalijscy ekstremiści z ugrupowania al-Szabab, mający powiązania z al-Kaidą. Szefowa kenijskiej dyplomacji Amina Mohamed powiedziała, że w ataku udział wzięło około 20 napastników. Wśród nich prawdopodobnie byli dżihadyści ze Stanów Zjednoczonych i Europy. Los wszystkich napastników nie jest jeszcze znany, jeden z nich jest ranny, część została zabita. Wiadomo, że w związku z atakiem aresztowano 10 osób .
Liderzy al-Szabab przekonywali, że atak na centrum handlowe w Nairobi to odpowiedź na udział kenijskiego wojska w walkach z islamistami w Somalii. Oprócz Kenijczyków, w skład misji AMISOM, czyli sił Unii Afrykańskiej w Somalii, wchodzą też żołnierze z Ugandy i kilku mniejszych krajów. W obawie przed odwetem al-Szabab środki ostrożności zwiększono także w Kampali, stolicy Ugandy.
IAR/MP