Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Beata Krowicka 30.11.2013

Ekspert OSW: wyłączną winę za stłumienie protestu ponosi Janukowycz

Według Wojciecha Konończuka z Ośrodka Studiów Wschodnich, że decyzja Wiktora Janukowycza o rozpędzeniu protestu na kijowskim Majdanie okaże się kosztownym błędem politycznym.

Jak mówi Wojciech Konończuk, doniesieniom z Kijowa towarzyszy niedowierzanie z co najmniej trzech powodów. - Po pierwsze, akcja Berkutu, specjalnych oddziałów milicji, nastąpiła zaledwie kilkanaście godzin po zakończeniu szczytu w Wilnie, gdzie ukraiński prezydent spotykał się z przywódcami UE i gdzie zadeklarował, że Ukraina nie zejdzie z drogi integracji europejskiej - uważa Konończuk.

Jak podkreśla, przemoc przeciwko pokojowym demonstracjom wyszła z instrumentarium ukraińskich władz wiele lat temu i wydawało się, że na zawsze ugruntowała to pomarańczowa rewolucja. - Prezydent Janukowycz przekroczył więc „czerwoną linię”, a jego działania przypominają raczej metody używane przez władze sąsiedniej Białorusi - skomentował ekspert OSW.

- Po trzecie, choć skala demonstracji po decyzji władz Ukrainy o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE była zaskoczeniem, to jednak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem byłoby ich słabnięcie. Partie opozycyjne próbowałyby wprawdzie utrzymać mobilizację społeczną, ale również one mogą liczyć na umiarkowane poparcie Ukraińców - dodał Kokończuk. Zaznaczył, że paradoksalnie, rozpędzenie Majdanu jest więc na rękę opozycji, bo nie tylko utrzymuje nastroje protestu, ale powoduje znaczący ich wzrost.

W jego opinii kalkulację władz trudno jest zrozumieć. - Być może prezydent Janukowycz, który wciąż ma traumę Majdanu 2004, uznał, że nie może dopuścić do trwałego zajęcia głównego placu w Kijowie przez opozycję - mówi Konończuk. - Jeśli tak rzeczywiście było to świadczy to tylko o jego nieadekwatnym postrzeganiu sytuacji lub dezinformacji. Spacyfikowanie Majdanu oznacza bowiem, że kryzys polityczny na Ukrainie znacząco się pogłębi. Przy tym widać również dekompozycję w obozie władzy, o czym świadczy m.in. odejście wpływowego Serhija Lowoczkina z funkcji szefa administracji prezydenta - dodaje.

TVN24/x-news

Jak twierdzi, dalszemu pogorszeniu ulegną również stosunki Ukrainy z UE i wzrośnie międzynarodowa izolacja Kijowa. Obecny okres niestabilności trwać będzie co najmniej do wyborów prezydenckich na początku 2015 roku, które będą największym testem dla ukraińskiej demokracji. - Biorąc pod uwagę determinację Wiktora Janukowycza, aby zwyciężyć za wszelką cenę nie trudno jest stwierdzić, że najostrzejsza faza kryzysu politycznego dopiero przed Ukrainą - przestrzega ekspert.

Majdan rozpędzony

W sobotę nad ranem ukraińska milicja rozpędziła pokojowych demonstrantów z placu Niepodległości w stolicy.

Opozycjoniści domagają się od Zachodu sankcji wobec Kijowa. Żądają także dymisji prezydenta i rządu, w tym ukarania ministra spraw wewnętrznych Witalija Zacharczenki.

Lider opozycji Arsenij Jaceniuk powiedział, że ukraińscy politycy oczekują reakcji zachodnich partnerów.  - Nie chcemy słów, a działań. Już nie ma żadnych iluzji. Różowe okulary nie są na czasie - zaznaczył.

Także przywódca innej opozycyjnej partii, UDAR, Witalij Kliczko powiedział, że szefowie państw członkowskich Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i innych demokratycznych krajów powinni dokonać oceny sytuacji na Ukrainie. Zaapelował także do Ukraińców, aby wyszli na ulice.  - Każdy powinien wyjść i powiedzieć, co myśli, czy chce mieszkać w totalitarnym policyjnym kraju, gdzie biją dzieci, czy w wolnym europejskim kraju - dodał. On również wezwał do nałożenia sankcji, personalnie na prezydenta Ukrainy.

TVN24/x-news

Opozycja ma zamiar zmobilizować wszystkich swoich zwolenników na niedzielną demonstrację w stolicy. Protesty rozpoczynają się jednak już w sobotę. Manifestanci z placu Niepodległości, a także mieszkańcy Kijowa przychodzą na położony niedaleko plac świętego Michała.

Opozycjoniści zapowiadają, że manifestacje mają być kontynuowane i proponują organizację strajków. Opozycja zapowiada także stworzenie jednej głównej kwatery, w której zapadałyby decyzje, dotyczące dalszych form protestu.

Apel Tymoszenko

Do protestów wezwała także z więzienia Julia Tymoszenko.  Zdaniem Julii Tymoszenko, poranne rozpędzenie pokojowej demonstracji w Kijowie, to dowód na to, że Wiktor Janukowycz wprowadza na Ukrainie dyktaturę. Jedynym ratunkiem jest masowy udział Ukraińców w akcjach protestacyjnych w niedzielę i w następnych dniach.

Julia Tymoszenko napisała w liście odczytanym przez jej córkę, że działań milicji nie można pozostawić bez reakcji. Ukraińcy muszą pokazać, że się temu sprzeciwiają.

 

''

IAR, bk